Korona nie wpuściła kibiców ze Śląska: Nagorliwość w interpretacji przepisów czy zalążek śląskofobii?

Kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców z Zabrza i okolic wybrała się na środowe spotkanie Górnika z Koroną w Kielcach. Kiedy sympatycy beniaminka ekstraklasy pojawili się u bram stadionu przy Ściegiennego i chcieli kupić bilet na mecz, otrzymali odpowiedź odmowną z powodu... zameldowania na Górnym Śląsku!

Marcin Ziach
Marcin Ziach

W związku z zakazem przyjmowania zorganizowanych grup kibiców gości wszystkie kluby ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, a także lig niższych są zobowiązane do zaniechania dystrybucji wejściówek dla grup zorganizowanych fanów drużyny przeciwnej. Wytyczne PZPN, aprobowane przez polski rząd niektóre kluby przyjęły jednak z niespotykaną nadgorliwością.

Przed środową potyczką Korony Kielce z Górnikiem kilkudziesięcioosobowa grupa sympatyków z Zabrza wybrała się na mecz własnymi samochodami. Pojedynek miał dla beniaminka olbrzymie znaczenie. Ewentualna wygrana przybliżałaby zabrzan do awansu do Ligi Europejskiej. - Kilka dni przed meczem kontaktowaliśmy się z Koroną, czy będzie możliwość swobodnego zakupu wejściówek na mecz i przejścia niezbędnej weryfikacji. Klub zapewniał nas, że żadnych problemów nie będzie - mówi naszemu portalowi jeden z fanów.

Realia okazały się być jednak zupełnie inne. Kiedy fani Górnika dotarli pod bramy stadionu przy Ściegiennego… zostali odprawieni z kwitkiem. - Otrzymaliśmy odpowiedź, że nie możemy ani przejść weryfikacji, ani tym bardziej kupić biletu, nie dlatego, że jesteśmy z Zabrza, lecz z Górnego Śląska - dodaje inny z sympatyków Trójkolorowych.

Nie pomogły prośby i interwencja przedstawicieli zarządu Górnika. Ostatecznie fani śląskiej drużyny mecz musieli oglądać w jednym z pubów nieopodal stadionu, siadając ramię w ramię z kibicami złocisto-krwistych. Relacje kibiców na linii Kielce-Zabrze nie są bowiem szczególnie zaognione, tym bardziej dziwić powinna śląskofobiczna wręcz reakcja włodarzy klubu z województwa Świętokrzyskiego.

Jak sprawę komentują przedstawiciele Korony? - Rząd wydał zakaz przyjmowania kibiców gości i my musimy go respektować. Grupa niezorganizowana może wejść na stadion i na trybunach się zorganizować - argumentuje Paweł Jańczyk, rzecznik prasowy kieleckiego klubu.

On wytyczne otrzymał jednak z góry. - Dzień przed meczem spotkaliśmy się z komendantem miejskim policji i ustaliliśmy, że żadna grupa kibiców: zorganizowana czy też nie, nie zostanie na stadion wpuszczona - wyjaśnia w rozmowie z naszym portalem Tomasz Chojnowski, prezes Korony. - Różnica między grupą zorganizowaną, a niezorganizowaną jest tylko taka, że przy grupie zorganizowanej wiemy kiedy i w jakiej liczbie ona przyjedzie, a przy niezorganizowanej już nie. Nie bądźmy śmieszni - dodaje szef świętokrzyskiego klubu.

Zupełnie inaczej sprawę widzi dyrektor ds. bezpieczeństwa klubu z Roosevelta. - Próbowałem w tej sprawie rozmawiać z przedstawicielami Korony, ale nie przyniosło to żadnych efektów. Zakaz przyjmowania kibiców gości trzeba respektować i to rozumiem, ale ten dotyczył przyjmowania kibiców zameldowanych w województwie Śląskim. Ja jako dyrektor do spraw bezpieczeństwa nie mam możliwości zakazu wstępu na mecz osobie z innego województwa, tylko dlatego, że jest tam zameldowana. Decyzja należała jednak do szefa bezpieczeństwa Korony i musiałem ją uszanować - bezradnie rozkłada ręce Tomasz Milewski, szef pionu bezpieczeństwa Górnika.

Mimo usilnych starań z pełnomocnikiem zarządu ds. bezpieczeństwa kieleckiego klubu, Robertem Dybkiem nie udało nam się skontaktować. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że podczas środowego spotkania stadion Korony w głównej mierze świecił pustkami. Tym samym klub uniemożliwiając zakup wejściówek na mecz chętnym sam dobrowolnie naraził się na straty. Miejmy nadzieję, że była to jedynie nadgorliwość w interpretacji przepisów, a nie zaczątki kieleckiej fobii, bo obserwując sprawę z boku takie można odnieść wrażenie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×