Najlepsze i najgorsze zagrania 30. kolejki ekstraklasy

Cristian Omar Diaz ze Śląska Wrocław został wybrany przez portal SportoweFakty.pl najlepszym piłkarzem 30. kolejki ekstraklasy. Z kolei najładniejszą bramkę zdobył Łukasz Hanzel. Zobacz kto wygrał pozostałe kategorie z cyklu "Najlepsze i najgorsze zagrania ekstraklasy".

Piłkarz kolejki: Cristian Omar Diaz (Śląsk Wrocław). Ustrzelił klasyczny hat-trick w spotkaniu z Arką Gdynia, pokazując, że dwukrotny król strzelców ligi boliwijskiej potrafi zdobywać gole także w Polsce. Był nie do zatrzymania.

Gol kolejki: Łukasz Hanzel (KGHM Zagłębie Lubin). Pięknie w długi róg strzelił pomocnik Miedziowych. Chociaż jest defensywnym pomocnikiem to włączył się do akcji ofensywnej i z prawej strony pola karnego nie dał szans Kapsie na skuteczną interwencję.

Król kolejki: Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok). Nie dość, że założył koronę króla strzelców, to na dodatek zdobył niezwykle ważną bramkę na 1:1.

Pożegnanie kolejki: Orest Lenczyk (Śląsk Wrocław). Prawdopodobnie ostatni mecz Śląska na Oporowskiej, prawdopodobnie ostatni Lenczyka na stanowisku trenera WKS-u, ponieważ podobno ma przejąć reprezentację Polski.

Prysznic kolejki: Jurij Szatałow (Cracovia). Kiedy trener Cracovii udzielał pomeczowego wywiadu stacji Canal+, jego podopieczni zrobili mu zimny prysznic kilkunastoma litrami schłodzonego płynu izotonicznego. "Dostało się" też reporterowi stacji.

Satysfakcja kolejki: Orest Lenczyk (Śląsk Wrocław). Przed sezonem odszedł z Cracovii ze względu na różnicę charakterów z prof. Januszem Filipiakiem. Na ironię, w ostatniej kolejce uratował Pasy przed spadkiem, kiedy jego Śląsk Wrocław pokonał u siebie Arkę Gdynia. W razie remisu przy ul. Oporowskiej Cracovia spadłaby z ligi.

Gorycz kolejki: Wisła Kraków. W ostatnim meczu sezonu nowo koronowani mistrzowie Polski, piłkarze Wisły Kraków, przegrali przed własną publicznością z Polonią Warszawa 0:2. Nie zepsuło to jednak mistrzowskiej fety Białej Gwiazdy, która rozpoczęła się po końcowym gwizdku na stadionie przy ul. Reymonta 22, a potem przeniosła się na Rynek Główny.

Upokorzenie kolejki: Arka Gdynia. Początkowo karnego w pojedynku Śląska z Arką miał wykonać Piotr Ćwielong, ale ten odstąpił miejsce bramkarzowi Śląska Kelemenowi. Golkiper wrocławian pokonał Moretto, podwyższył prowadzenie na 5:0 i symbolicznie spuścił Arkę do I ligi.

Rozczarowanie kolejki: Widzew Łódź. Aż trudno uwierzyć, że zespół może zapomnieć jak się gra w piłkę w przeciągu trzech dni. Łodzianie wręcz zapraszali zabrzan do własnej bramki. Górnik skorzystał z takiego zaproszenia czterokrotnie. Wielką zagadką pozostaną powody tak nagłej obniżki formy. Porównując Widzew z meczu z Lechią, do tego ze spotkania w Zabrzu, aż niewiarygodna wydaje się taka zmiana stylu gry w tak krótkim odstępie czasowym.

Ulga kolejki: Jagiellonia Białystok. Przy stanie 1:0 dla Ruchu białostoczanie oddalali się od możliwości gry w Lidze Europejskiej. Nadzieję Jagiellonii wrócił król strzelców - Tomasz Frankowski, a ostatecznie Rafał Grodzicki swoim samobójczym trafieniem przypieczętował puchary w Białymstoku.

Smutek kolejki: Frantisek Straka (Arka Gdynia). Bardzo emocjonalnie podszedł do meczu Śląska Wrocław z Arką Gdynia. Czeski szkoleniowiec bardzo przeżył spadek gdynian do I ligi. Nie był on w stanie odpowiadać na pytania dziennikarzy, bowiem z jego oczu popłynęły łzy.

Zwrot akcji kolejki: Lechia - Zagłębie. Po pierwszej połowie Lechia była w europejskich pucharach, a druga część gry sprawiła, że piłkarze Lechii stracili nie tylko szanse na grę w Europie, ale również premie za miejsce w pierwszej szóstce. Nie można się więc dziwić tego, że byli oni załamani.

Komentarze (0)