Spotkanie Ruchu Radzionków z Zagłębiem Sosnowiec nie było porywającym widowiskiem. Wczesna pora (mecz rozpoczął się o 10:00) sprawiła, że niektórzy z i tak niedużej grupki kibiców na trybunach przysypiali. Pojedynek obu drużyn obserwowali z trybun Piotr Stach, dyrektor sportowy GKS Katowice, który formalnie swoje obowiązki przestanie pełnić w czwartek i Andrzej Orzeszek, szef pionu sportowego Górnika.
Trudno było jednak im dojrzeć graczy na już gotowych do walki o awans do ekstraklasy, tudzież do gry w samej elicie. Obie jedenastki były złożone w głównej mierze z zawodników testowanych. Znacznie bardziej przetrzebiony kadrowo był Ruch, bo najlepszych zawodników trener Artur Skowronek będzie chciał sprawdzić w popołudniowym sparingu z Cracovią przy Kałuży.
W pierwszej połowie spotkania składne akcje z obu stron można policzyć na palcach jednej ręki. Najlepszą ze strony Ruchu w 10. minucie na bramkę zamienił testowany w Radzionkowie Szymon Skrzypczak, z drużyny Młodej Ekstraklasy Zagłębia Lubin, który wpakował piłkę do sosnowieckiej bramki w sytuacji sam na sam wykorzystując dogranie Piotra Giela. Arbiter dopatrzył się jednak w tej sytuacji pozycji spalonej i bramki dla Cidrów nie uznał.
Zagłębie było pod tym względem bardziej efektywne i dziesięć minut przed przerwą objęło prowadzenie. Po nieudanej pułapce ofsajdowej przed golkiperem Ruchu stanęło dwóch zawodników sosnowieckiej drużyny, a piłkę do bramki z kilku metrów wpakował Dariusz Kot, wprowadzony na plac gry raptem trzy minuty wcześniej. - Cieszę się, że ta bramka padła, tym bardziej, że był to mój drugi kontakt z piłką. Szkoda, że nie mogłem meczu dokończyć, bo w drugiej połowie w walce o piłce naciągnąłem mięsień dwugłowy - mówił szczęśliwy strzelec.
Po zmianie połów obraz gry się nie zmieniał. W dalszym ciągu żadna z drużyn nie kwapiła się do zdecydowanych ataków, skupiając się na grze z kontry. I w tym elemencie gry więcej do zaoferowania mieli sosnowiczanie, ale podopieczni Roberta Góralczyka mieli wyraźnie źle nastawione celowniki. Drugą bramkę jednak zdobyli, a na listę strzelców wpisał się… Adrian Masarczyk, były bramkarz Zagłębia, dziś walczący o angaż w Ruchu. Po głębokim dograniu piłki z prawego skrzydła, źle ustawiony na linii bramkowej golkiper Cidrów interweniował wybitnie nieporadnie i siatkarskim ruchem nadgarstka wrzucił sobie piłkę do własnej bramki.
W efekcie tej niefortunnej interwencji zaprzepaścił swoje szanse na angaż przy Narutowicza. - Z grona zawodników testowanych, którzy zagrali przeciwko Zagłębiu zostanie z nami tylko Szymon Skrzypczak. Co do samego meczu, trudno cokolwiek dobrego o naszej grze powiedzieć. Pokazał on, jak wiele pracy jeszcze przed nami - kiwał głową Artur Skowronek. - Wynik meczu nie był sprawą pierwszorzędną. Daliśmy szanse kilku młodszym chłopakom i pokazali oni, że możemy na nich w przyszłości liczyć. Spokojnie czekamy na rozwój wydarzeń w klubie - studził nastroje Robert Góralczyk. Kluczowy dla losów Zagłębia ma być czwartek, kiedy odbędzie się posiedzenie Rady Nadzorczej.
Ruch Radzionków - Zagłębie Sosnowiec 0:2 (0:1)
0:1 - Kot 33'
0:2 - Masarczyk (sam) 59'
Składy:
Ruch: Masarczyk - Trzcionka, Bielecki, Kaciczak, Kowalski, Piotr Giel, Veikutis (30' Balat), Skrzypczak, Bryk (57' Veikutis; 63' Bryk), Foszmańczyk, Farkas, Dreszer.
Zagłębie: Miszczuk (46' Melon) - Ryndak (46' Bernaś), Madej, Jarczyk, Łuczywek (46' Mróz), Cyganek (46' Napora), Kuczok (46' Markiewicz), Szlęzak (46' Serman), Stefański (46' Sikorski), Posmyk (46' Rucki), Pazurkiewicz (30' Kot; 85' Grunt).