Bartosz Białkowski miał wymarzony początek kariery. Cztery lata temu był podstawowym bramkarzem polskiej reprezentacji podczas MŚ U-19. Był wówczas lepszy od Przemysława Tytonia i Wojciecha Szczęsnego. Dzisiaj Białkowski jest jedynie rezerwowym w angielskim Southampton i w przeciwieństwie do byłych kolegów z reprezentacji nie ma szans na występ podczas Euro 2012.
Jego kariera mogła się jednak potoczyć inaczej. Dwa lata temu rozmawiał na temat przejścia do Wisły Kraków lub Ipswich Town. Na transfer nie zgodził się jednak Southampton. Rok temu mógł zasilić portugalską Bragę, ale nie przeszedł testów medycznych. Wreszcie był temat jego przejścia do Arki Gdynia, ale obie strony nie doszły do porozumienia. Efekt jest taki, że Białkowski od pięciu lat jest zawodnikiem Southampton. Jednak od czasu Mistrzostw Świata w Kanadzie zagrał w zaledwie 20 spotkaniach.
Białkowski swoją sytuację porównuje do sytuacji Tomasza Kuszczaka w Manchesterze United. - Jak czytam z Tomkiem wywiady, to czuję się podobnie. W bramce stoi doświadczony golkiper, a ja przez cztery lata jestem drugim, ciągle czekającym na swoją szansę - powiedział dla Przeglądu Sportowego polski bramkarz. Problem Białkowskiego polega jednak na tym, że swego czasu odważył się publicznie skrytykować swojego menedżera, co w przypadku Kuszczaka nie miało miejsca. Trener Jan Poortvlieta w 2008 roku ogłosił, że będzie stawiał na młodych zawodników. Białkowski był przekonany, że dostanie szansę zwłaszcza, że na treningach potwierdzał swoją wartość. Na tydzień przed sezonem trener oznajmił mu jednak, że ma dużo młodych zawodników w polu i w bramce potrzebuje kogoś doświadczonego. Białkowski powiedział wówczas kilka słów za dużo. Od tego momentu jego stosunki z trenerem znacznie się pogorszyły.
W nadchodzącym sezonie Białkowski będzie walczył o miejsce w składzie z 35 letnim Kelvinem Davisem. Widzi duże szanse na wygranie tej rywalizacji.
Źródło: Przegląd Sportowy