Raków mierzy w czołówkę drugiej ligi

W ostatnich dwóch latach bardziej niż gra uwagę piłkarskich kibiców przykuwała heroiczna walka działaczy o to, aby Raków Częstochowa nie zniknął z piłkarskiej mapy naszego kraju. Po burzliwym okresie działacze mogą odetchnąć z ulgą i oficjalnie powiedzieć, że wszystkie najgorsze chwile są już za częstochowskim klubem. Poukładanie spraw organizacyjnych i finansowych sprawia, że oczekiwania wobec młodego zespołu Jerzego Brzęczka w mgnieniu oka znacznie wzrosły.

W ostatnim sezonie Raków zajął miejsce w ogonie drugoligowej tabeli. Gdyby nie udana runda jesienna, w której pierwsze skrzypce grał Mateusz Zachara częstochowski klub do ostatniej serii spotkań drżałby jednak o swoje miejsce w lidze. W zimie Zachara przeniósł się bowiem do Górnika Zabrze, a skuteczność okazała się piętą achillesową zespołu. Nie ulega jednak jakiejkolwiek wątpliwości, że przez dwa lata, odkąd zespół przejął Jerzy Brzęczek, częstochowianie zrobili ogromne postępy i niejednokrotnie w meczach sparingowych dotrzymują kroku drużyną z najwyższej krajowej półki. - Widzę zaangażowanie tych chłopaków. Nasza półtoraroczna praca przynosi efekty. Musimy obiektywnie zdawać sobie sprawę, co miało miejsce w tamtym roku. Oczywiście, patrząc na tabelę i nasz dorobek punktowy, to byłem zawiedziony. Musimy jednak patrzeć na to realnie, bo dobrze graliśmy w piłkę. Warto zauważyć, że odszedł od nas najlepszy strzelec, a w jego miejsce nie pozyskaliśmy nowego napastnika. Nie mieliśmy wówczas takich możliwości. Do tego kontuzja Artura Lenartowskiego. Mimo tego prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Wielu spotkań nie przegraliśmy. W kilku meczach traciliśmy bramki w ostatnich minutach. Trochę żartobliwie tłumaczyliśmy to sobie tym, że działamy na dobro klubu, który potem wypłacał nam mniejsze premie - podkreśla szkoleniowiec.

Od nowego sezonu o strzelanie bramek dla Rakowa mają zadbać Mateusz Kyzioł oraz przede wszystkim Jacek Rokosa, który błyszczał w szeregach IV ligowej Skry Częstochowa. Poza tą dwójką w szeregach Rakowa zobaczymy na jesień także Rafała Czerwińskiego oraz Dawida Nabiałka, który powraca na Limanowskiego. Wychowanek Skry Częstochowa ma za sobą krótki epizod w Wiśle Kraków. - Cały czas rozmawiamy z zawodnikami. Jest u nas bramkarz Gwarka Zabrze, Mariusz Stępień. To młody bramkarz z rocznika 1992. Był z nami na obozie przygotowawczym i nie ukrywam, że przekonał nas i chcielibyśmy, aby z nami pozostał. W czwartek czekają nas rozmowy z włodarzami Gwarka i mam nadzieję, że zakończą się one pozytywnie. Oczywiście w dalszym ciągu będą przyjeżdżać do nas zawodnicy na różne sprawdziany, ale nie będziemy podejmować pochopnych decyzji i nie będziemy chcieli robić zaciągu na siłę - studzi emocje Brzęczek, nawiązując do oczekiwań kibiców, którzy chwilę po przedstawieniu sponsora strategicznego zaczęli bujać w obłokach i domagać się wielkich transferów.

Brzęczek nie ukrywa, że nie zadowala go gra na drugoligowym froncie. Wobec czego poprzeczka przed młodym, ale już okrzepniętym i ogranym zespołem zostanie zawieszona zdecydowanie wyżej. Czerwono-niebiescy mają w nadchodzących rozgrywkach powalczyć o miejsce w górze tabeli. - Nie chcemy wariować. Zaczynamy sezon i walczymy o najwyższe cele, bo nie wyobrażam sobie, aby ktoś przed pierwszym meczem mówił, że zadowala go jakaś pozycja. Naszym celem minimum jest pierwsza szóstka tabeli. Zespół na to zasługuje, bo gra dobrą piłkę. Co warte podkreślenia, zespół składa się z zawodników z Częstochowy. Do tej pory brakowało nam cwaniactwa w przodzie. Udało nam się zakupić najlepszych strzelców w regionie (Jacek Rokosa, Mateusz Kyzioł dop.red) i wierzę, że szybko wkomponują się w tą drużynę. Jeśli zaczniemy regularnie trafiać do siatki, to przy naszej grze, jaką prezentujemy miejsce w szóstce jest, jak najbardziej realne - dodaje prezes klubu, Krzysztof Kołaczyk.

Komentarze (0)