W środę piłkarze Śląska Wrocław trenowali ostatni raz przed czwartkowym pojedynkiem z Dundee United. Na całe szczęście żaden z zawodników wicemistrzów Polski nie odniósł kontuzji. Na zajęciach nie było "ostawiania nogi", choć trening miał nieco luźniejszy charakter. - Ryzyko jest wliczone. Jakby człowiek się tego tak obawiał, to pewnie szybciej coś by się stało. Już wcześniej ćwiczyliśmy ustawienie, więc w środę mieliśmy typowy rozruch przed meczem, luźniejsze ćwiczenia. Tak, żeby bardziej odpocząć i myśleć już o czwartkowym spotkaniu - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wypożyczony z Cracovii, Marek Wasiluk.
W środę piłkarze Śląska udali się do hotelu, aby razem spędzić ostatnie godziny przed czwartkowym pojedynkiem. - O tym spotkaniu mówi się od praktycznie pierwszego dnia od kiedy jestem we Wrocławiu. Da się odczuć już jakieś napięcie związane z tym meczem - komentuje wysoki stoper.
Co ciekawe, nawet sami piłkarze nie znają podstawowej jedenastki, która wybiegnie na boisko przeciwko Szkotom. - Trener w meczach sparingowych próbował różnych ustawień. Do tego nie trzeba jakiejś większej uwagi przywiązywać. Każdy, kto jest w meczowej 18-stce, ma szansę wystąpić w podstawowym składzie. Wszyscy czekamy na czwartkową odprawę i zobaczymy - wyjaśniał były piłkarz Pasów.
Bronią Śląska w potyczce z Dundee mogą być warunki fizyczne. Szkoci nie grzeszą bowiem wzrostem. - Oni znani są z tego, że nawet przy gorszych warunkach fizycznych potrafią w powietrzu grać naprawdę dobrze. Trzeba będzie i tak być na to uczulonym - zaznaczył sprowadzony przez Oresta Lenczyka zawodnik.
- Każde nasze zwycięstwo bez straty bramki będzie idealnym wynikiem - podsumował Marek Wasiluk.