Na początku sezonu możemy mieć problem ze zgraniem - rozmowa z Januszem Kubotem, trenerem Zawiszy Bydgoszcz

Zawisza to beniaminek I ligi, jednak ambicje tego klubu sięgają dużo wyżej. Trener bydgoszczan Janusz Kubot opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o swoich odczuciach przed nowym sezonem, a także kulisach rozstania z Kolejarzem Stróże.

Szymon Mierzyński: Na nieco ponad tydzień przed startem rozgrywek pański zespół pokonał w sparingu PGE GKS Bełchatów 1:0. Na inaugurację można zatem czekać z optymizmem...

Janusz Kubot: To był nasz ostatni sprawdzian przed meczami o stawkę. W środę rozpoczniemy sezon spotkaniem Pucharu Polski z Bałtykiem Koszalin. Myślę, że do tego czasu do zespołu dołączą nowi stoperzy, których wciąż szukamy. Jeśli uda się ich pozyskać, to powinno być dobrze.

Od jakiegoś czasu mówi się, że do Zawiszy trafią piłkarze z nazwiskami. Tymczasem takich transferów na razie nie ma...

- Nie będziemy już przeprowadzać rewolucji kadrowej. Dojdzie do nas dwóch, co najwyżej trzech zawodników.

Rafał Leśniewski i Wahan Geworgian nie podpisali jeszcze umów z klubem. Czy to już tylko formalność?

- Myślę, że tak, bo chciałbym ich zatrzymać w drużynie. Na pewno będę wnioskował o parafowanie z nimi kontraktów.

W środę w Pucharze Polski Zawisza zmierzy się z Bałtykiem Koszalin. Czy w tym spotkaniu desygnuje pan do gry najsilniejszy skład?

- Jeszcze nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Zastanowimy się i ocenimy jakie rozwiązanie będzie najlepsze.

Rozgrywki I ligi pański zespół rozpocznie od meczu z Sandecją Nowy Sącz. To dość trudny rywal.

- W ubiegłym sezonie często oglądałem spotkania Sandecji, ale od tego czasu w tej drużynie zaszły zmiany. Dlatego trzeba zebrać jak najwięcej informacji o przeciwniku, bo nie wszystko musi być aktualne.

Wiosną pracował pan w Kolejarzu Stróże i długo wydawało się, że pozostanie pan w tym klubie na dłużej. Senator Stanisław Kogut ogłosił nawet przedłużenie współpracy. Tymczasem dziś jest pan w Zawiszy. Jak do tego doszło?

- Przystałem się na ofertę, jaka nadeszła z Bydgoszczy, a czynnikiem decydującym były kwestie czysto sportowe. Zawisza ma o wiele większy potencjał niż Kolejarz. Mam tu na myśli zarówno bazę treningową, jak i aspiracje.

Patrząc na doniesienia medialne, można było odnieść wrażenie, że opuścił pan Stróże nagle.

- Niestety pan senator Kogut zachował się w stosunku do mnie nieelegancko. Nie chciałbym zbyt szeroko o tym mówić i na pewno nie takim językiem jak senator. Pan Kogut chciał się usprawiedliwić przed kibicami i całą winę zrzucić na mnie. Siebie natomiast pokazywał w jak najlepszym świetle.

Czy miał pan problemy z odejściem z Kolejarza?

- Nie, dlatego że moja umowa wygasła. Sytuacja jest nieco inna niż się wszystkim wydaje. Gdy przychodziłem do Stróż w trakcie rundy wiosennej, to od razu chciałem podpisać kontrakt do końca sezonu 2011/2012. Pan senator nie zgodził się na takie rozwiązanie i parafowałem umowę ważną tylko do czerwca 2011. Później natomiast dziwił się, że skorzystałem z ciekawszej oferty, jaka nadeszła z Bydgoszczy. Przecież Kolejarz był pewny utrzymania już na tydzień przed końcem rozgrywek, tymczasem nikt wtedy nie rozmawiał ze mną na temat nowego kontraktu. Miały miejsce tylko wstępne ustalenia, ale bez żadnych konkretów. Doniesienia medialne, jakoby wszystko było już załatwione, miały niewiele wspólnego z prawdą.

Wróćmy do Zawiszy. Na co stać tą drużynę? Jakie miejsce w tabeli byłoby dla pana zadowalające?

- Zobaczymy, to pokażą pierwsze mecze. Zdaję sobie sprawę, że w początkowej fazie sezonu może nam jeszcze brakować zgrania.

Czy władze klubu postawiły przed panem jakiś cel?

- Mamy dążyć do tego, by być w środku tabeli. Zespół wciąż jest jednak budowany, dlatego potrzeba cierpliwości.

Beniaminkowie często biją się o utrzymanie, co sprawia, że do każdego meczu przystępują z nożem na gardle. Jak zamierza pan tego uniknąć?

- Kluczem będzie dobry start. Jeśli udanie zaczniemy rozgrywki, to w przyszłości może być bardzo fajnie. Jeżeli natomiast pierwsza faza sezonu będzie nieciekawa w naszym wykonaniu, to może się zdarzyć, że długo będziemy walczyć o uniknięcie spadku. Wpływ na to ma wiele czynników, jak choćby atmosfera czy pewność gry.

Komentarze (0)