Beniaminek ligi celuje w europejskie puchary?!
Już w najbliższy poniedziałek po raz pierwszy nie tylko w historii klubu, ale i miasta w Bielsku-Białej kibice obejrzą mecz ekstraklasy. Dziewięć sezonów grania w I lidze i uparte dążenie do celu, jakim był awans przyniosły pozytywny skutek. Czy jednak teraz w klubie nie zachłysną się sukcesem? Pierwsze symptomy tego zjawiska były już widoczne w ostatnich dniach.
Paweł Sala
Bielsko-Biała i klub Podbeskidzie gotowe na przyjęcie ekstraklasy - ogłosili na oficjalnej prezentacji zespołu prezydent miasta oraz prezes Podbeskidzia, Janusz Okrzesik. Dwa miesiące starań o dostosowanie Stadionu Miejskiego przy ulicy Rychlińskiego do wymogów licencyjnych przyniosły długo oczekiwany efekt - możliwość rozgrywania spotkań przez Podbeskidzie na własnym terenie, a tym samym niekonieczność wyjazdów do Wodzisławia Śląskiego. Już w poniedziałek zatem historyczny debiut podopiecznych Roberta Kasperczyka w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Organizacyjnie klub jest gotowy na przyjęcie T-Mobile Ekstraklasy. Po dokonanych wzmocnieniach włodarze i trenerzy Górali przekonują, iż sportowo również wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Czy aby na pewno? Sprawdźmy.
Najważniejsza informacja dla bielskich kibiców jest taka, iż żaden z zawodników, którzy wywalczyli awans do ekstraklasy nie odszedł z zespołu. Trzon drużyny, która tak dobrze radziła sobie choćby w Pucharze Polski przeciwko Wiśle Kraków i Lechowi Poznań pozostał niezmienionym. Jednak, przynajmniej na kilku pozycjach, konieczne były wzmocnienia w postaci piłkarzy mających doświadczenie na boiskach ekstraklasy. Po takich właśnie, sprawdzonych graczy sięgnięto w Podbeskidziu. Ponadto sprowadzono zawodników dobrze znanych w Bielsku-Białej, którzy właśnie tu rozwinęli się sportowo i dzięki temu klubowi wypłynęli na wielkie wody. Adrian Sikora i Mariusz Sacha (dodatkowo wychowanek Podbeskidzia) przystali na propozycję z byłego klubu. Co do ich przydatności do drużyny przekonamy się niebawem. Pewne obawy można żywić zwłaszcza wobec formy Adriana Sikory, który po zagranicznych wojażach wydaje się nie być już takim królem pola karnego jak kiedyś.
Pozostała czwórka piłkarzy, którzy związali się z Podbeskidziem gra na różnych pozycjach. Mateusz Bąk ma za sobą występy w Lechii Gdańsk, a swego czasu był na wypożyczeniu w portugalskim Maritimo. Z kolei Ondrej Sourek, grający na środku obrony ma jeszcze większe doświadczenie, wyniesione z gry w Lidze Mistrzów przeciwko choćby Olympique'owi Marsylia. Wielką niewiadomą pozostaje Matej Nather, z którym podpisano kontrakt już w ubiegłym roku. I wreszcie ostatni nabytek, lewy obrońca Krzysztof Król - również nieanonimowa postać w polskim futbolu. Otarcie się o hiszpańską piłkę na najwyższym poziomie (obecność w rezerwach Realu Madryt) z pewnością dużo mówi o jego umiejętnościach technicznych. Ostatnio jednak Król miał raczej status zawodnika niechcianego.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.