Do tej pory etatowym wykonawcą rzutów karnych w zespole Niebieskich był Wojciech Grzyb. W poprzednim sezonie chorzowianie jednak ani razu nie wykonywali jedenastki. Takową podopieczni Waldemara Fornalika ostatnio strzelali w sezonie 2009/2010. Wtedy to Grzyb pokonał... Łukasza Sapelę.
W doliczonym czasie gry spotkania z PGE GKS pomocnika Niebieskich nie było już na placu gry w momencie, gdy sędzia podyktował dla chorzowian jedenastkę. Wszyscy obecni na stadionie zastanawiali się kto ją wykona. Wątpliwości trwały zaledwie moment. Piłkę w ręce wziął jeden z najskuteczniejszych graczy 14-krotnych mistrzów Polski w grach sparingowych Paweł Abbott. - Nie było szans, aby od niego oderwać piłkę. Chłopcy mówili, że warczał na nich - uśmiechał się po spotkaniu trener Niebieskich.
Zawodnik występujący przez wiele lat w niższych ligach angielskich pewnie umieścił piłkę w siatce i pobiegł w kierunku kibiców. - Koledzy śmiali się, że jeszcze nie widzieli mnie tak szybko biegnącego - żartował znany z dużego poczucia humoru Abbott, dla którego było to pierwsze trafienie w ekstraklasie. - Koledzy chyba widzieli, że jestem zdeterminowany, aby strzelać i zaufali mi - dodał snajper Ruchu.
Spotkanie Ruchu z PGE GKS nie stało na wysokim poziomie. Jednak dla gospodarzy najważniejsze było zwycięstwo, na które Niebiescy z przebiegu gry zasłużyli. - Prowadziliśmy grę. Goście mieli duże problemy ze stworzeniem sobie okazji bramkowych. W końcówce mieliśmy trochę szczęścia, ale karny był ewidentny - przyznał Łukasz Janoszka. - Wiedziałem, że spotykamy się z zespołem o dużych umiejętnościach. Żadna drużyna w sparingach przeciwko nam nie zagrała tak jak Bełchatów. Z wielu fragmentów mogę być zadowolony. Mogę mieć jednak pretensje o sprokurowane dwie sytuacje bramkowe i gola dla gości - uzupełnił wypowiedź swojego podopiecznego szkoleniowiec chorzowian Waldemar Fornalik, który przed kolejnym pojedynkiem z Koroną Kielce będzie miał dylemat na kogo postawić w ataku.