Tomasz Zahorski: Z każdym w tej lidze możemy powalczyć o punkty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po letnich ruchach kadrowych Górnik w dobrym stylu rozpoczął rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy. Na start zabrzanie wywieźli cenny punkt z terenu wicemistrza Polski. -<I> Po przerwie Śląsk trochę nas przegonił, ale remis, to dobry rezultat </I>- uważa Tomasz Zahorski, napastnik śląskiej drużyny.

W meczu ze Śląskiem Górnik skazywany był na pożarcie. Trudno się temu dziwić. Przed rokiem zabrzanie wyjechali z Wrocławia z bagażem czterech bramek, rozgrywając zdecydowanie najsłabsze spotkanie w sezonie. Na starcie nowych rozgrywek Trójkolorowi znów zagościli przy Oporowskiej, lecz jedynie w ostatnich fragmentach meczu przypominali jedenastkę sprzed roku.

Pierwsza odsłona spotkania należała zdecydowanie do Górnika. Zabrzanie strzelili bramkę i byli bliscy podwyższenia prowadzenia. - W pierwszej połowie zostawiliśmy na boisku i to było widoczne po przerwie. Praktycznie cały czas graliśmy wysokim pressingiem i na pewno się to odbiło na drugiej połowie. Po przerwie kilka okazji też sobie stworzyliśmy, ale potem Śląsk nas przegonił, pograł szybciej piłką. Chcieliśmy za wszelką cenę utrzymać ten wynik, stąd momentami nasza rozpaczliwa obrona. Straciliśmy mnóstwo sił i dlatego ta końcówka tak wyglądała - tłumaczy Tomasz Zahorski.

Przeciwko wicemistrzowi Polski popularny "Zahor" zagrał nie, jak dotychczas w ataku, ale na lewym skrzydle. Mimo to w 4. minucie spotkania był o włos od zdobycia bramki, kiedy z kilku metrów dobijał piłkę, po niepewnej interwencji Mariana Kelemena przy strzale Pawła Olkowskiego. - "Dziubnąłem" bramkarzowi tę piłkę, ale zatrzymała się na linii. Złożyłem się do dobitki, ale w międzyczasie Kelemen zdołał ją złapać. Jeszcze jak była na ziemi próbowałem ją dobić, ale dało rady jej wepchnąć - opisuje 27-letni zawodnik.

Górnik we Wrocławiu prowadził przez blisko godzinę, ale ostatecznie zabrzanie musieli zadowolić się jednym punktem. - Musimy cieszyć się z każdej zdobyczy, wywiezionej z tak ciężkiego terenu. Ten mecz pokazał, że nie powinniśmy się oglądać na to, z kim gramy, bo z każdą drużyną w tej lidze możemy powalczyć o punkty. Na pewno po tym meczu pozostaje niedosyt, bo prowadziliśmy do 79. minuty i daliśmy sobie w końcówce bramę strzelić, ale jest jeden punkt i możemy wrócić do Zabrza z podniesionymi głowami - puentuje były reprezentant Polski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)