- W spotkaniu z Wartą zauważyłem lekki progres w stosunku do tego, co pokazaliśmy w Szczecinie. Nadal jednak nie potrafiliśmy oddać celnego strzału i choćby z tego powodu nie mogliśmy zwyciężyć. Sytuacja jest trudna, bo wszystko co powinniśmy robić w okresie przygotowawczym, a więc warianty rozegrania piłki czy współpraca poszczególnych formacji, musimy szlifować w spotkaniach o stawkę - przyznał Dariusz Fornalak.
Wielu szkoleniowców nie mówi otwarcie o problemach swoich zespołów, ale opiekun Polonii nie owija w bawełnę i ocenia sytuację na chłodno. - W meczu z Pogonią nie pokazaliśmy poziomu I-ligowego, natomiast przeciwko Warcie była lekka poprawa, ale tylko we fragmentach. Moja drużyna nie jest w tej chwili postrzegana jako spadkowicz z ekstraklasy, lecz to nie jest dziwne i wynika z rzeczywistości. Powód? Na dzień dzisiejszy klub nie jest w stanie ściągnąć do Bytomia piłkarzy pokroju Piotra Reissa, Krzysztofa Gajtkowskiego, Michała Golińskiego, Pawła Sasina itd. Każdy z nich zaliczył w najwyższej klasie rozgrywkowej więcej meczów niż cała moja kadra razem wzięta - dodał szkoleniowiec.
Fornalak ma spory ból głowy, bo potencjał ludzki jakim dysponuje, nie spełnia wymagań I ligi. - Moi zawodnicy dopiero uczą się gry na tym poziomie i ten stan potrwa jeszcze długo - zaznaczył.
Obecnie Polonia zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Najbliższa okazja do odbicia się od dna nadejdzie już w piątek. Tego dnia ekipa z Bytomia podejmie Piasta Gliwice.