Robert Maaskant: Nie zapomnieć strzelić gola

- Zapowiada się interesujące spotkanie - mówi przed sobotnim meczem 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Polonią Warszawa trener Wisły Kraków, Robert Maaskant. Na inaugurację sezonu ligowego Biała Gwiazda zaledwie zremisowała z Widzewem Łódź 1:1.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

- Z Widzewem zagraliśmy być może za wolno, ale nie było to tak słabe spotkanie, jak się mówiło. Teraz czeka nas inny mecz, z topowym, trudniejszym rywalem. Możliwe, że Polonia będzie miała częściej piłkę, niż miał ją Widzew - komentuje holenderski szkoleniowiec.

Czarne Koszule natomiast w 1. kolejce pokonały przed własną publicznością Lechię Gdańsk 1:0. - Widziałem ten mecz. Lechia zagrała dobre zawody, zapomniała tylko strzelić gola (śmiech). Polonia też miała swoje szanse i w końcu zdobyła bramkę. Polonia to dobra drużyna z mistrzowskimi aspiracjami. Polonia sprzedała piłkarzy, którzy mieli duże umiejętności, ale w ich miejsce pozyskała też dobrych zawodników. Na pewno nie będzie łatwo, ale widzę szansę na wygranie tego meczu - twierdzi Maaskant.

Opiekun mistrzów Polski przekonuje, że w Warszawie wystawi najlepszy możliwy skład, bez oszczędzania zawodników po rewanżowym meczu z Liteksem Łowecz, w którym wiślacy zapewnili sobie awans do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów: - Zagrają ci, którzy są według mnie w najlepszej dyspozycji. Cieszę się, że jestem w tak komfortowej sytuacji, że mogę wybierać spośród piłkarzy, z których każdy zasługuje na grę.

W minionym sezonie Polonia nieco popsuła Wiśle mistrzowską fetę na stadionie przy ul. Reymonta 22. W meczu ostatniej kolejki, kiedy Biała Gwiazda miała już zapewniony 13. tytuł mistrza kraju w historii, podopieczni Jacka Zielińskiego wygrali 2:0. - Nie zapomniałem o tym, ale tak na serio, to graliśmy na 60 proc. swoich możliwości, a Polonia na 120 proc. - twierdzi Maaskant.

Krakowianie w podróż do stolicy udali się już w piątek z samego rana, zmieniając tym samym poprzedni porządek, kiedy najpierw trenowali, a dopiero później wsiadali do klubowego autokaru. - W poprzednim sezonie najpierw trenowaliśmy, a później wyjeżdżaliśmy na zgrupowanie. Miałem jednak poczucie, że zawodnicy mieli mniej świeżości, dlatego to zmieniliśmy. Od teraz najpierw będziemy podróżować, a później trenować. Mam nadzieję, że to będzie lepsze rozwiązanie, kiedy trzeba trenować między dwoma meczami w tygodniu, a później siedzieć pięć godzin w autobusie, co nie jest dobre dla mięśni - tłumaczy Maaskant.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×