Gospodarze sprowadzeni na ziemię - relacja z meczu Bogdanka Łęczna - Ruch Radzionków

Po dwóch zwycięstwach zielono-czarni zaprezentowali się kiepsko. Goście strzelili po golu na początku obu połów i kontrolowali przebieg rywalizacji. Więcej sytuacji podbramkowych stworzyła sobie łęczyńska drużyna, lecz nie przełożyło się to na końcowy rezultat.

Od mocnego uderzenia mecz rozpoczął Ruch. W 37. sekundzie przed szansą stanął Marcin Krzywicki i z 20 metrów posłał piłkę minimalnie obok słupka. Goście nie dali za wygraną, dzięki czemu już w 9. minucie objęli prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Adam Giesa, a po lekkim strzale głową Bartosza Kopacza Sergiusz Prusak odbił piłkę i... wpadła ona do siatki. - Nie trafiłem czysto w piłkę i myślałem, że wyjdzie ona w pole - przyznał szczęśliwy strzelec.

Niekorzystny wynik rozbudził Bogdankę, jednak dobrze radził sobie Marcin Suchański. Do konstruowania akcji często włączał się środkowy obrońca Dawid Sołdecki, lecz jego pomoc nie przyniosła pozytywnego efektu. Swoich podopiecznych wspierał Piotr Rzepka, często komentował decyzje arbitra, dlatego sędzia zagroził wyrzuceniem go na trybuny. Mimo wszystko szkoleniowiec nie zmienił swojego postępowania.

Łęczyński zespół popełnił sporo błędów w defensywie, ale rywale nie grzeszyli rozwagą oraz szybkością w podejmowaniu decyzji, przez co do przerwy wynik nie uległ zmianie. W II połowie Bogdanka z animuszem ruszyła do ataku i... mogła stracić kolejnego gola. W 50. minucie Krzywicki zwieńczył swoją kontrę strzałem z ostrego kąta w słupek. 60 sekund później był bardziej precyzyjny. Kapitalnym podaniem obsłużył go Piotr Rocki, a były gracz Cracovii wygrał pojedynek jeden na jednego z Prusakiem.

Gospodarze próbowali odwrócić losy rywalizacji, lecz czynili to bez polotu. Tym razem nie błyszczał Prejuce Nakoulma. Niezawodnego dotychczas kolegę próbowali zastąpić inni, jednak żaden z nich nie pokonał Suchańskiego. Wymarzoną okazję kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego zmarnował Paweł Magdoń, gdy z 7 metrów nie trafił w bramkę. W 82. minucie nie lada sztuki dokonał Nakoulma i w sytuacji sam na sam z Suchańskim kopnął prosto w niego. W końcówce Ruch powinien pogrążyć przeciwnika. Po zagraniu Rockiego Mateusz Mak minął Prusaka i lecącą w kierunku bramki piłkę wybił Łukasz Pielorz.

Po meczu powiedzieli:

Artur Skowronek (trener Ruchu): Za nami bardzo ciężka praca. Od samego poranka skupialiśmy się na tym, żeby dobra jakość gry przerodziła się w skuteczność. Głęboko wierzyłem, że ta robota przyniesie nam komplet punktów i tak się stało. Za to bardzo chłopcom dziękuję. Ci piłkarze na to zasłużyli. Stały fragment gry był wreszcie skutecznie rozegrany przez nas, bo sporo poświęcamy na ten element. Ta bramka dodała nam skrzydeł, ta młodzież nabrała pewności siebie. W drugiej odsłonie przeciwnik dążył, żeby odrobić straty. Otworzył się i stąd nasze sytuacje, które nie były skończone w 100 procentach. Wieziemy do domu ciężko wywalczone, bardzo cenne punkty.

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Liczyłem, że 3 punkty zostaną w Łęcznej. To my mieliśmy rozrysowane stałe fragmenty, wszystko było przygotowane. Myślałem, że będziemy bliżsi strzelenia gola, ale zrobiliśmy wielbłąd. Straciliśmy bramkę, której nie mieliśmy prawa stracić! Przy drugim golu Rocki przebiegł chyba z 70 metrów, trzech zawodników mogło przerwać akcję, ale tego nie zrobiło. Dosyć przykro opowiadać o tych bramkach. Jestem pewien, że gdybyśmy strzelili na 2:1 to losy meczu mogły jeszcze się odwrócić. Drużyna z Radzionkowa momentami pokazała większe cwaniactwo piłkarskie. Mamy dużo materiału do rozważań. Dla nas świat się nie kończy.

Bogdanka Łęczna - Ruch Radzionków 0:2 (0:1)

0:1 - Kopacz 9'

0:2 - Krzywicki 51'

Składy:

Bogdanka: Prusak - Ninković, Sołdecki, Magdoń, Pielorz - Kusiak (56' Zuber), Nikitović, Łuczak (46' Jhonatan), Renusz (56' Pesir) - Nildo, Nakoulma.

Ruch: Suchański - Kowalski, Otwinowski, Kopacz, Kaszowski - Michał Mak (65' Mateusz Mak), Paweł Giel, Giesa (83' Mróz), Rocki, Cieluch - Krzywicki (72' Skrzypczak).

Żółte kartki: Paweł Giel, Rocki (Ruch).

Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: