Echa meczu Stal - Wigry: Kosztowny błąd bramkarza

Koszmarny błąd golkipera Wigier Suwałki z 17. minuty meczu w Stalowej Woli spowodował, że miejscowa Stal objęła prowadzenie, a bramka w znacznym stopniu ustawiła przebieg zawodów.

Fatalny kiks przyczyną porażki

Po początkowej przewadze Wigier w 17. minucie Stalowcy objęli prowadzenie i to dość w przypadkowych okolicznościach. Piłkę pomiędzy nogami po zagraniu jednego z obrońców przepuścił bramkarz ekipy z Suwalszczyzny Paulius Grybauskas. Do piłki dopadł pomocnik Stali Michał Mościński i wpakował ją do siatki. Koszmarny błąd defensywy Wigier w znacznym stopniu zdecydował o porażce tej ekipy. - Taktycznie to był błąd obrońcy, gdyż w takich warunkach nie powinien zagrywać piłki do bramkarza. Fizycznie to jednak był błąd bramkarza. Piłka nie była aż taka arcytrudna - powiedział po zawodach drugi trener Wigier Dariusz Czykier.

Znów ci sędziowie

Mecz w Stalowej Woli obfitował w wiele przypadkowych zagrać, sporą ilość fauli czy spalonych. Wiele decyzji arbitra zawodów spotykało się z ostrą reakcją trenerów, zawodników a także i kibiców. - To nie był jakiś super występ sędziego, który mylił się w obie strony. Dużo było takich brzydkich fauli, ale arbiter ich nie widział. Możliwe, że chciał, aby gra była płynniejsza. Myślę, że nikogo tym nie skrzywdził. Wyniku na pewno nie wypaczył. Z tym się jednak trzeba liczyć po tych czystkach. Oni się po prostu na razie uczą - stwierdził opiekun zielono-czarnych Sławomir Adamus.

W trakcie drugiej połowy po jednej z akcji gości piłka w polu karnym odbiła się od ręki Tomasza Lewandowskiego. Arbiter nakazał jednak grać dalej co wywołało ostrą reakcję sztabu szkoleniowego Wigier. - Uważam, że była to przypadkowa ręka spowodowana warunkami atmosferycznymi. Piłka prześlizgnęła się po udzie gracza Stali i trafiła w jego rękę. Przepisy są jednak jednakowe bez względu na warunki i powinien być dla nas rzut karny - dodał Czykier.

"Problemy" Stali

Niewielu chyba trenerów chciałoby mieć taki problem, jaki ma opiekun Stali. Na ławce rezerwowych znalazło się aż siedmiu graczy, czyli wszyscy, którzy w poprzednim sezonie byli podstawowymi piłkarzami Stalówki. - Mam pewnego rodzaju problem. Na ławce rezerwowych w meczu z Wigrami siedział Wojtek Białek, Daniel Radawiec czy Kamil Gęśla. To są zawodnicy, którzy z powodzeniem mogliby grać w pierwszej jedenastce - powiedział Adamus. Dodatkowo okazało się, że między słupkami z powodzeniem może grać młody Sebastian Ciołek, który rozegrał znakomite zawody. Dodatkowo to młodzieżowiec, a więc daje większe pole manewru trenerowi w zestawieniu graczy z pola. - W składzie zagrało trzech młodzieżowców, a na ławce nie było żadnego. Nie miałem więc zbytniego pola manewru akurat z tymi młodymi graczami. Dlatego też zdecydowałem się na takim, a nie inny układ. Na razie chyba tej wersji będziemy się trzymać - zakończył Sławomir Adamus.

Źródło artykułu: