- Wygraliśmy 1:0 i należy cieszyć się. Mieliśmy momenty, kiedy mogło się to wszystko podobać - mówi Jakub Błaszczykowski. Kapitan biało-czerwonych zdaje sobie sprawę, że w grze Polaków są jeszcze rzeczy do poprawienia i było to widać podczas środowego meczu. - Są oczywiście mankamenty do wyeliminowania, aczkolwiek spodziewaliśmy się po Gruzinach, że przyjadą bronić się i wyprowadzać groźne kontry, co im się udawało. Wydaje mi się, że możemy być zadowoleni.
O jakich mankamentach mówi Błaszczykowski? - Mieliśmy zbyt duże przestoje. Było tak, że gramy przez 15 minut dobrze, a później pojawia się problem i oddajemy inicjatywę. Piłka nożna jest taką grą, że przeciwnik także przejmuje inicjatywę. Biorąc pod uwagę całokształt tego meczu to kilka akcji naprawdę mogło się podobać - wymiana krótkich podań. Tak jak wspomniał "Kuba", Gruzja przez pierwszą część meczu sprawiała lepsze wrażenie. Grała szybciej, z większym pomysłem i stwarzała sobie groźniejsze sytuacje.
Jednak zamiast bramki dla Gruzji, to Polacy przeprowadzili akcję, po której trafili do siatki rywali. Na lewą stronę boiska zszedł Błaszczykowski, następnie podał do środka do Roberta Lewandowskiego, który odegrał piłkę "Błaszczowi". Kapitan bez problemu umieścił ją w siatce. - W Borussii takiej bramki jeszcze nie strzeliliśmy, ale fajnie to wyszło. Najważniejsza, że dała zwycięstwo. Smoczek był oczywiście dla Oliwi.
Tym razem na prawej stronie Błaszczykowiemu przyszło współpracować nie z Łukaszem Piszczkiem, ale Grzegorzem Wojtkowiakiem. Przyszłość tego pierwszego wciąż nie jest rozstrzygnięta, ale "Kuba" nie narzeka na współpracę z piłkarzem Lecha Poznań. - Grzesiek i Łukasz mają swoje wady i zalety - tak jak każdy z nas. Z jednym i drugim gra mi się bardzo dobrze. Wiadomo, że z Łukaszem widzę się na co dzień w klubie i bardziej rozumiemy się. Z Grześkiem nie było jednak żadnych problemów, wszystko było dobrze, o czym świadczy też wynik. My piłkarze czekamy aż ten teatr rozwiąże się i żeby Łukasz mógł grać dalej.
Błaszczykowski nie chciał wypowiadać się na temat gry Eugena Polanskiego, który w środę zadebiutował w reprezentacji Polski. - Ocenę jego gry zostawię wam [dziennikarzom - dop. SF]. Moja ocena nie zawsze może być obiektywna - kończy.