Paweł Magdoń: Straciliśmy punkty, choć byliśmy lepsi
Niepowodzeniem zakończyła się pierwsza wyjazdowa potyczka Bogdanki Łęczna w sezonie. Podopieczni Piotra Rzepki opuścili Świnoujście bez punktów, choć po przerwie długo grali z przewagą zawodnika. Sobotni mecz powinien szczególnie kiepsko wspominać Paweł Magdoń, który nie dotrwał na murawie do ostatniego gwizdka sędziego.
Sebastian Szczytkowski
Sobotnia potyczka miała duże znaczenie dla graczy Floty, których ewentualna porażka mogła oznaczać utratę kontaktu z górną połówką tabeli. Wyspiarze postawili więc tym razem na efektywność, kosztem wrażeń artystycznych i po przepięknym golu Krzysztofa Bodzionego z 15. minuty zagrali bardzo ostrożnie. Próbująca odrobić straty Bogdanka nie potrafiła znaleźć recepty na sforsowanie defensywy gospodarzy nawet w końcówce spotkania, gdy grała z przewagą jednego zawodnika.
- Osobiście uważam, że byliśmy w sobotnie popołudnie drużyną lepszą od Floty, ale gospodarze pokonali nas skutecznością i po prostu zdobyli o tego jednego gola więcej. Przeciwnicy zamienili na bramkę sytuację z początku meczu, która była efektem naszego błędu i niezrozumienia w linii defensywnej. Fakt, że Flota stworzyła sobie kilka sytuacji podbramkowych, ale my także mieliśmy ich sporo. Nam jednak nic nie wpadło do sieci - komentował po wyjściu z szatni obrońca Bogdanki Paweł Magdoń.
Doświadczony defensor nie chciał przesadnie doszukiwać się przyczyn nieudanego wyjazdu do Świnoujścia, który łęcznianie zakończyli bez zdobyczy punktowej. - Będę się upierał, że zabrakło przede wszystkim goli, bo udało nam się stworzyć kilka dogodnych sytuacji podbramkowych. Zabrakło też trochę ostatniego, dokładnego podania, które mogło się okazać kluczem do zwycięstwa. Mamy skutecznych napastników, potrafiących wykorzystywać dogodne okazje, ale zabrakło im mierzonych dograń - dodał były reprezentant Polski.