Mimo że okoliczności temu nie sprzyjały, zawodnicy z Krakowa od pierwszych minut starali się atakować bramkę Sebastiana Małkowskiego. - Graliśmy na terenie wroga kibiców, nie byliśmy dobrze przyjęci i nie mieliśmy dopingu swoich kibiców. Wyszliśmy jednak bez stresu, który był po stronie Lechii - zauważył Nykiel. - Gdańszczanie mieli otwarcie stadionu, przyszło mnóstwo ludzi i nie ma co się dziwić, że towarzyszyła im presja. My graliśmy swoje i mamy niedosyt. Można jednak patrzeć na to tak, że w meczu z Koroną też mielibyśmy niedosyt po remisie, a dostaliśmy bramkę po 90 minucie - dodał obrońca Pasów w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Wynik zakończył się podziałem punktów, co umiarkowanie ucieszyło krakowskich piłkarzy. - Przed meczem remis by nas zadowalał. Nasza gra w poprzednich spotkaniach nie wyglądała zbyt dobrze, natomiast w niedzielę zasłużyliśmy na zwycięstwo - stwierdził Nykiel który zauważył fakt, że wkrótce mecze przy tak licznej publiczności jak w Gdańsku, będą rozgrywane częściej. - To już powoli staje się normą. Ja osobiście zanim przyszedłem do Cracovii, grałem w derbach Śląska na Stadionie Śląskim przy 40 tysiącach widzów przed tym, jak powstawały duże stadiony - wspomina.