26-letni Piotr Koman zadebiutował w niedzielę w meczu ekstraklasy. Jednocześnie środkowy pomocnik, który w zeszłym sezonie był pewnym punktem drużyny, po raz pierwszy w tegorocznych rozgrywkach pojawił się na boisku. Debiut nie okazał się zbyt udany - nie tylko jeśli chodzi o wynik całej drużyny (0:0). Koman był niewidoczny w środku pola, a jeśli już doszedł do piłki, to szybko ją tracił lub niecelnie podawał. W 65 minucie opuścił plac gry, a zastąpił go Piotr Malinowski.
Koman, wychowanek Halnego Andrychów, prawie całą dotychczasową karierę piłkarską spędził w Bielsku-Białej, w BBTS-ie Bielsko-Biała, a później Podbeskidziu. Dopiero wiosną 2008 roku zdecydował się podpisać kontrakt z Pogonią Szczecin, w której spędził półtorej roku. Przed ostatnim sezonem powrócił do Podbeskidzia.
Na słaby występ Komana zwrócili uwagę nie tylko kibice, ale i dziennikarze zgromadzeni na konferencji prasowej po meczu. Do postawy zawodnika odniósł się trener bielszczan, Robert Kasperczyk, który wziął w obronę swojego podopiecznego. - To był dla niego absolutny debiut i trzeba być dalekim od surowych ocen jego występu - mówił na konferencji prasowej. Sam Koman jednak bił się w pierś po swoim występie. - Stawiam sobie poprzeczkę wysoko i mam świadomość, że moja gra pozostawiała wiele do życzenia. Ale cieszę się, że trener mi zaufał i dał szansę - zapewnił na łamach oficjalnej strony klubu pomocnik.