Spory krok w kierunku zmian wykonano za kadencji poprzedniego szkoleniowca Pogoni - Artura Płatka. Wówczas to rozwinięto w Szczecinie organizację treningów i meczów kontrolnych z udziałem ogromu testowanych graczy, których od października wyszukuje dla pierwszoligowca skaut Adam Gołubowski. Efektem nowego podejścia było sprowadzenie do portowego miasta Adama Frączczaka i Takafumiego Akahoshiego, szczególnie ten drugi stanowi do dziś o wartości drugiej linii Pogoni. Najzdolniejszych graczy z regionu zapraszano także na cotygodniowe zajęcia z udziałem pierwszej drużyny i właśnie wspomnianego Płatka. Podobną drogą trafił na Twardowskiego utalentowany Radosław Wiśniewski, jednak jego występy w podstawowej jedenastce Pogoni są wciąż melodią przyszłości, gdyż kilka dni temu został wypożyczony do drugoligowego Bałtyku Gdynia.
Jeszcze przed zakończeniem minionego sezonu zapadła decyzja, że szczeciński klub rozstanie się z Płatkiem. Na jego miejsce przybył ponownie młody trener - Marcin Sasal. Ani on, ani działacze Pogoni nie zamierzali jednak rezygnować z obserwowania młodzieżowców, tym bardziej że w obecnym sezonie co najmniej jeden z nich musi występować w podstawowym składzie pierwszoligowców. Najgłośniejszym "młodym" nabytkiem lata został Mateusz Lewandowski, który świetnie wprowadził się do zespołu i ma spore szanse na dłuższe zadomowienie w podstawowej jedenastce. - Stoczyliśmy o tego zawodnika niełatwy bój. Wisła Płock nie chciała nam złośliwie wydać odcinka zwolnienia, co świadczy, że ten klub bardzo żałował jego odejścia - opowiadał przed sezonem Grzegorz Smolny, wiceprezes klubu odpowiedzialny za transfery. W okresie przygotowań, do kadry Pogoni dołączył także 19-letni defensor Łukasz Wójcik z Pogoni Siedlce, wciąż czekający na ligowy debiut.
18-letni Mateusz Lewandowski zdobył bramkę debiutując w barwach Pogoni
Działania sztabu Pogoni nie ucichły także po starcie sezonu, a klub prezentuje w ostatnich dniach coraz to nowych, głodnych sukcesu graczy. Wypożyczony z opcją pierwokupu został urodzony w 1993 roku Damian Kostkowski, grający ostatnio w rezerwach Lechii Gdańsk. Losy tego piłkarza ważyły się dość długo, a rosły blondyn trenował pod okiem Marcina Sasala od kilku tygodni. Decyzje o jego angażu podjęto jednak dopiero po niedawnych urazach, które wykluczyły z gry aż trzech podstawowych defensorów.
Do Szczecina przeniesie się też jeszcze młodszy od Kostkowskiego Mariusz Gabrych, juniorski reprezentant kraju, który oswajał się już z dorosłym futbolem w koszulce Unii Janikowo. Japońską grupę w portowym klubie zasilił we wtorek Yoki Kumada, trenujący w Szczecinie od maja. - Bardzo się cieszę, że podpisałem kontrakt z Pogonią - dużym klubem, który może awansować do T-Mobile Ekstraklasy. Na pewno dam tu z siebie wszystko i mam nadzieję, że przyczynie się do coraz lepszej gry zespołu - zapowiadał kurtuazyjnie Japończyk, najlepiej czujący się na pozycji bocznego lub środkowego pomocnika.
Zakontraktowanie Kumady ożywiło dyskusję nad słusznością angażowania kolejnego zagranicznego piłkarza w i tak szerokiej kadrze Pogoni, zamiast stopniowego włączania do niej wychowanków. Zwłaszcza teraz, gdy wypożyczony do holenderskiej Rody Kerkrade został od lat trenujący w szczecińskim klubie Mikołaj Lebedyński. Lekiem na taki stan rzeczy ma być przebudowany system szkolenia młodzieży i powołana w lipcu Szczecińska Akademia Piłkarska. Klub przekaże fundacji swoje drużyny młodzieżowe od orlików do trampkarzy, trenerów oraz pieniądze. Mają być to kwoty zbliżone do tych przeznaczanych dotychczas na szkolenie młodszych roczników. SAP ma także zwiększać swój budżet poprzez samodzielne pozyskiwanie środków, czyli poszukiwanie sponsorów, czy prowadzenie działalności gospodarczej. - Naszym celem jest wspieranie pierwszego zespołu. W ciągu kilku najbliższych lat ma trafić tam sześciu, siedmiu wychowanków z szansami na grę - snuje dalekosiężne plany Dariusz Adamczuk, prezes SAP.