Wisła z Lechią bez Jaliensa. Kolejna szansa Czekaja?

Bez Kew Jaliensa i Michaela Lameya przygotowuje się do meczu 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Lechią Gdańsk Wisła Kraków.

To skutek kontuzji, których Holendrzy nabawili się podczas rewanżu IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów z APOEL-em Nikozja (1:3). Jaliens narzeka na uraz kostki, a Lamey mięśnia dwugłowego uda. Obu zabrakło na czwartkowym treningu Białej Gwiazdy.

W sobotnim spotkaniu, które zostanie rozegrane przy Reymonta 22, na pewno zabraknie tego pierwszego. - Kew nie zagra. Co prawda jego kontuzja nie jest poważna, ale wiem już, że nie będę mógł postawić na niego - mówi trener Robert Maaskant. Udział Lameya nie jest jeszcze wykluczony.

Absencja Jaliensa oznacza, że być może kolejną szansę otrzyma 19-letni Michał Czekaj, który w ubiegłą sobotę zadebiutował w ekstraklasie w meczu z Koroną w Kielcach (0:0). - O tym, że zadebiutuję, dowiedziałem się już dwa dni wcześniej, jeszcze gdy byliśmy w Krakowie. Byłem w lekkim szoku, gdy się dowiedziałem, bo nie spodziewałem się tego. Skoncentrowałem się jednak i przygotowałem do gry. Lekki stresik był przed meczem. Myślę jednak, że najgorzej nie wypadłem. Trzeba się tylko cieszyć z tego, że trener pozytywnie ocenia ten występ. W ekstraklasie gra jest twardsza i szybsza. Cały czas trzeba być pod grą, cały czas trzeba być skoncentrowanym.

Czekaj, który jest wychowankiem Białej Gwiazdy, na stałe do kadry pierwszego zespołu włączony został na początku przygotowań do trwającego sezonu: - Trener dał mi szansę, z tego trzeba się cieszyć. Mam nadzieję, że w tym sezonie dostanę jeszcze szansę gry i pokazania się znowu. Jasne, że wolałem debiutować od początku meczu, niż dostać dwie lub trzy minuty, chociaż na pewno trudniej jest wejść w mecz od pierwszych minut. Źle jednak nie było, więc trzeba się cieszyć.

Inną możliwością dla trenera Maaskanta jest Gordan Bunoza. Mateusza Kowalskiego holenderski szkoleniowiec w ogóle nie bierze pod uwagę przy ustalaniu składu.

Komentarze (0)