Po spotkaniu 4. kolejki Jagiellonii z Cracovią autor drugiego gola dla białostoczan Tomasz Frankowski podsumował dowcipnie w rozmowie z dziennikarzem Canalu+, że nie pamięta marcowej deklaracji o nie wykonywaniu karnych, ponieważ zaatakował go... "pewien Niemiec, Alzhaimer".
Tydzień później "Franek" musiał sobie przypomnieć zdarzenia z pucharowego meczu z Lechią Gdańsk i ligowego z Wisłą Kraków, gdy nie trafiał do siatki z "wapna". W 7. minucie meczu z Ruchem Frankowski podszedł do rzutu karnego, ale w bramkę nie trafił i jego licznik w dalszym ciągu wskazuje 152 ligowe gole zdobyte w polskiej ekstraklasie.
Dodajmy, że rzut karny niewykorzystany przez Frankowskiego był już trzecim z rzędu w lidze, gdy bramkarz Niebieskich Matko Perdijić nie został pokonany. Przed rokiem do jego bramki z "jedenastki" nie trafił Przemysław Kaźmierczak ze Śląska Wrocław. W 2. kolejce obecnego sezonu Aleksandar Vuković z Korony Kielce dopiero po dobitce pokonał Chorwata w barwach Ruchu. W niedzielne popołudnie Frankowski trafił w słupek.
Zaraz po spotkaniu doświadczony snajper Jagiellonii spod stadionu wyjechał samochodem na zgrupowanie reprezentacji Polski.