Piłkarze Widzewa: Mieliśmy przed oczami poprzedni sezon, ale udało się wybronić wynik
W poprzednim sezonie łódzki Widzew prowadził we Wrocławiu 2:0, by w ostatnich minutach stracić dwa gole i zremisować. W aktualnych rozgrywkach sytuacja wyglądała podobnie, lecz łodzianom udało się obronić wynik 2:1 i zgarnąć na Oporowskiej trzy punkty.
Artur Długosz
Mało kto spodziewał się, że łódzki Widzew będzie w stanie wygrać we Wrocławiu. Śląsk w bieżących rozgrywkach grał bardzo dobrze i do meczu z Widzewem nie poniósł porażki. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego sprawili jednak niespodziankę i na Oporowskiej zgarnęli pełną pulę. Blisko takiego wyczynu zawodnicy z Łodzi byli i w poprzednim sezonie, lecz wówczas stracili dwa gole w końcowych minutach i ostatecznie zremisowali 2:2. - Był to trudny mecz, ale udało się nam wygrać na wyjeździe i zdobyć trzy punkty, a potrzebujemy ich jak najwięcej. Zwłaszcza druga połowa była bardzo ciężka, kiedy broniliśmy wyniku. Myśleliśmy też o poprzednim sezonie, kiedy prowadziliśmy 2:0, a skończyło się 2:2. Teraz trochę się zmieniło, są inni ludzie - mówił po spotkaniu Ugochukwu Ukah, stoper Widzewa. - Przeważnie tak się zdarza, że jak traci się bramkę na 2:1 to rywal dostaje skrzydeł. Graliśmy troszkę słabiej. Miałem przed oczami spotkanie z poprzedniego sezonu, ale udało się wybronić wynik - w podobnym tonie wypowiedział się golkiper Maciej Mielcarz.
Piłkarze klubu z Łodzi mieli we Wrocławiu kilka dobrych okazji do zdobycia gola. W końcówce meczu najlepszą zmarnował Piotr Grzelczak, który nie trafił w piłkę będąc kilka metrów od bramki. - Już by było praktycznie po meczu. Szkoda, bo Piotrek by się przełamał i zdobyłby gola - zaznaczył Mielcarz. - Szkoda, że nie wykorzystaliśmy sytuacji. Grzelczak miał setkę, ale strzelał bramki w trudniejszych sytuacjach niż we Wrocławiu. Pamiętamy o meczach z Jagiellonią i Cracovią. To jest piłkarz, który musi pamiętać, że ma umiejętności tylko musi popracować nad pewnością siebie i będzie dobrze - dodał Ukah.
Stoper Widzewa przez cały mecz rywalizował z Johanem Voskampem, napastnikiem WKS-u, który na swoim koncie ma już trzy gole w T-Mobile Ekstraklasie. - Dobrze mi się grało przeciwko niemu. To jest piłkarz, który potrafi ruszyć do przodu, ma duże umiejętności, ale poradziliśmy sobie z nim. Staraliśmy się grać głęboko i poczekać. Wiedzieliśmy, że Mila potrafi dobrze zagrać prostopadle. Na to uważaliśmy. Szkoda tylko, że straciliśmy bramkę, bo chcieliśmy zagrać na zero z tyłu. Czasami to się nie uda. Strzeliliśmy jednak o jednego gola więcej - zaznaczył defensor.