Kluby hiszpańskiej Primera Division nie płacą zawodnikom. We Włoszech piłkarze buntują się, bo mają płacić wyższe podatki. Włochy są krajem o bardzo dużej szarej strefie. Gdy rząd ogłosił podniesienie podatków - ludzie wyszli na ulicę. Dotąd piłkarze się tym nie musieli przejmować. Negocjowali kwoty kontraktowe netto, a obowiązek płacenia 43 procentowego podatku spoczywał na klubach. Premier Silvio Berlusconi ogłosił, że konieczne jest zaciskanie pasa i podwyższenie podatków dla najbogatszych obywateli. To dotknie również piłkarzy. Związek Piłkarzy od razu zaproponował, aby wyższe podatki płaciły kluby. Jeżeli mieliby to robić piłkarze, to konieczna będzie odpowiednia podwyżka zarobków. W przeciwnym razie grożą strajkiem.
Odpowiedź włoskiego rządu była natychmiastowa. Do boju został posłany minister Roberto Calderoli, który znany jest ze swojej nieustępliwości. - Jeśli nadal będą nas straszyć, zaproponuję, by płacili nie 5 i 10 procent, lecz 10 i 20. Oni naprawdę nie mają powodów do narzekania - wyjaśnił włoski minister.
Podwyższenie podatków nie było jedynym powodem niezadowolenia Związku Zawodowego Piłkarzy. Głównym postulatem jest wprowadzenie zakazu przesuwania zawodników do włoskiego odpowiednika polskiego "Klubu Kokosa". Coraz częściej piłkarze nie zgadzający się na nowe warunki kontraktu są zsyłani na wiele miesięcy do rezerw. Szef Związku Zawodowego piłkarzy ogłosił, że piłkarze w najbliższy weekend nie wyjdą na boisko.
Źródło: Przegląd Sportowy
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)