Adrian Mierzejewski o tym że zagra z Niemcami, dowiedział się pod koniec rozgrzewki. - Miał grać Ludo Obraniak i to on się rozgrzewał do meczu. Dopiero pod koniec rozgrzewki dowiedziałem się, że zagram. Była to niespodzianka - powiedział na gorąco piłkarz, który zauważył, że cała kadra nie rozpoczęła najlepiej spotkania. - Mieliśmy bardzo nerwowy początek i Niemcy przez pierwszych 10-15 minut utrzymywali się długo przy piłce. My się jednak przebudziliśmy i mieliśmy sytuacje, które napędzały nas do następnych ataków. Byliśmy drużyną, która grała mniej piłką, przez co staraliśmy się szukać swoich sił w kontratakach. Coś się udawało stworzyć, ale szkoda że nie strzeliliśmy bramki jeszcze w pierwszej połowie - stwierdził reprezentant Polski.
Polacy napędzali się z minuty na minutę. Zdobyli bramkę, jednak później Niemcy wyrównali z rzutu karnego. Następnie czerwoną kartką ukarany został Arkadiusz Głowacki i ponownie nasi zachodni sąsiedzi przejęli inicjatywę. - Zależało nam bardzo na dobrym wyniku w tym spotkaniu. Liczyliśmy się z tym, że bramka rywali może nas zdołować i tak też się stało - przyznał Adrian Mierzejewski, po czym dodał. - Rozmawiałem z Arkiem i mówił mi, że tego karnego nie było. Sędzia skrzywdził nas więc podwójnie, bo on dostał kartkę której nie powinien dostać, co w konsekwencji doprowadziło do jego zejścia z boiska.
Do zwycięstwa podopiecznym Franciszka Smudy zabrakło kilku sekund. - Na pewno mieliśmy spuszczone głowy w szatni. Przy zmianie Szymka Pawłowskiego, sędzia powiedział że zagramy jeszcze przez 16 sekund. Byliśmy bardzo blisko i szkoda, że nie udało się odnieść zwycięstwa - przyznał zatroskany piłkarz. - Wiadomo że bardziej byśmy się cieszyli z remisu 1:1, gdyby nie było karnego i bramki. Zabrakło nam bardzo niewiele, a z drugiej strony nie przegraliśmy drugiego spotkania z rzędu z trudnym rywalem - zauważył.
Reprezentantom Polski często brakowało przedostatniego podania, które mogłoby uruchomić skrzydła i przesunąć akcję do przodu. - Wiadomo, że jesteśmy zespołem bardziej broniącym się i atakujemy w 2-3 zawodników. Przez to piłkarz dogrywający ma mniej opcji do rozegrania piłki i ciężko znaleźć partnera w ataku. Dlatego tak to wyglądało - zrelacjonował Mierzejewski. - Niemcy mieli w tym czasie 4 piłkarzy, do których mogli dogrywać piłkę - stwierdził
W meczu zadebiutował Damien Perquis, którego grę zgodził się ocenić Adrian Mierzejewski. - Damien miał nerwowy początek, tak jak my wszyscy. Stracił raz czy dwa razy piłkę, ale później się przebudził, walczył, wygrywał pojedynki główkowe. Wszyscy są zadowoleni z jego debiutu i mam nadzieję, że będzie wzmocnieniem na Euro 2012 - powiedział z nadzieją w głosie piłkarz Trabzonsporu. - Nikt nie da mu jednak z marszu miejsca w pierwszym składzie. Jest rywalizacja i zobaczymy jak to będzie wyglądało w następnych spotkaniach - zakończył.