W środę po powrocie ze zgrupowania reprezentacji Polski Małecki zjawił się na "dywaniku" u prezesa Bogdana Basałaja w związku ze swoją wypowiedzią po spotkaniu 5. kolejki z Lechią Gdańsk (0:1). 23-letni pomocnik skrytykował otwarcie kibiców, którzy gwizdali na przegrywającą drugi mecz z rzędu drużynę i wysłał ich na "drugą stronę Błoń", czyli na Cracovię. W związku z tym na tydzień został zawieszony w prawach zawodnika i nałożono na niego wysoką karę finansową.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
- Klub nie mógł zaakceptować tego, co Patryk powiedział o części kibiców. Popieram tę decyzję, uważam, że kara jest surowa - przyznał trener Wisły, Robert Maaskant, który co jak co, ale doskonale zdaje sobie sprawę z mechanizmów rządzących współczesną piłką. - Uważamy, że zachowanie takie jak to i mówienie takich rzeczy o kibicach, którzy od pokoleń przychodzą na nasz stadion, którzy specjalnie oszczędzają pieniądze na karnety, jest niedopuszczalne. Ci ludzie są takimi samymi kibicami jak wszyscy inni, między innymi dzięki nim klub istnieje tak długo, ma już ponad sto lat tradycji - dodał holenderski opiekun mistrzów Polski.
- Patryk oczywiście nie jest szczęśliwy z powodu kary. Rozumie w pełni, że ma zapłacić karę finansową, natomiast nie do końca rozumie zawieszenie. Chciałby pomóc Wiśle grając z Lechem, więc jest bardzo zawiedziony, że nie będzie mógł zagrać. Uważam jednak, że to dobra decyzja, patrząc na nią długofalowo - spuentował Maaskant.