Od razu nie będziemy biegać jakbyśmy jeździli na motorach - rozmowa z Arturem Marciniakiem, pomocnikiem Warty Poznań

W minionej kolejce Warta Poznań dała sobie wydrzeć dwubramkowe prowadzenie i tylko zremisowała z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Poznaniacy byli na siebie bardzo źli, bo mogli zbliżyć się do czołówki, a tak zajmują dziewiąte miejsce. Teraz jada do Elbląga na mecz z Olimpią, z którą odpadli z Pucharu Polski. O tych meczach oraz o przygotowaniu fizycznym portal SportoweFakty.pl rozmawiał z Arturem Marciniakiem, pomocnikiem Zielonych.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Michał Jankowski: Jakie nastroje panowały w drużynie po remisie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza?

Artur Marciniak:
Byliśmy bardzo przygnębieni, bo praktycznie mieliśmy mecz wygrany, a w głupi sposób straciliśmy dwie bramki. Po tym spotkaniu długo nie mogłem spać i nie jestem pogodzony z tym wynikiem.

Po tym meczu pojawiły się opinie, że nie jesteście dobrze przygotowani fizycznie. Zgodzisz się z tym?

- Prowadząc 2:0 nie można zwalać winy na przygotowanie fizyczne, tylko na brak konsekwencji. Nawet jeżeli faktycznie nie jesteśmy w optymalnej formie fizycznej, to mamy na tyle doświadczony zespół, że nie możemy pozwolić sobie na tak łatwą stratę punktów.

Obie bramki padły po indywidualnych błędach, ale często jest tak, że wynikają one z braku sił, bo dany zawodnik nie zdąży z kryciem.

- I w takim momencie wychodzi klasa zawodnikach, który nawet w trudnych momentach potrafi zagrać dokładnie.

W sztabie szkoleniowym pojawił się Piotr Jankowicz odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne, więc jest nadzieja, że wasza dyspozycja się poprawi.

- Jest nadzieja. Trener przestrzegał jednak przed hurraoptymizmem i mówił, że od razu nie będziemy biegać jakbyśmy jeździli na motorach. To wszystko wymaga czasu, ale krok po kroku będziemy w coraz lepszej formie.

Jakbyś porównał metody szkoleniowe Czesława Jakołcewicza i Artura Płatka?

- Trudno porównać te dwie metody. Treningi dość mocno się różnią. Musimy się przystosować do tego, jak zespół prowadzi trener Płatek. Na razie w dwóch meczach pod jego wodzą zdobyliśmy cztery punkty, więc jest to dobry prognostyk na przyszłość.

Przed wami mecz z Olimpią Elbląg, z którą odpadliście w Pucharze Polski. Czy motywem przewodnim jest chęć zemsty na tamto spotkanie?

- Motywem przewodnim jest zagranie dobrego meczu. Poprawiła się nasza skuteczność, dochodzimy do sytuacji bramkowych i jak je wykorzystamy, to nie będziemy musieli się mścić i wywieziemy korzystny rezultat.

Po meczu pucharowym macie już jakąś wiedzę o tym zespole. Co możesz o nim powiedzieć?

- Z jednej strony mamy jakąś wiedzą, ale z drugiej nie grał wtedy podstawowy skład. Będziemy mieć odprawę na temat przeciwnika i jego ostatniego meczu, a wtedy trener na pewno nam nakreśli mocne strony Olimpii.

W tym meczu liczy się dla was z pewnością tylko zwycięstwo, bo dziewiąte miejsce jest zbyt niskie, jak na zespół mający walczyć o awans do T-Mobile Ekstraklasy.

- Bardzo byśmy chcieli podskoczyć w tabeli i proszę trzymać kciuki. Jest jeszcze dużo czasu, aby to zmienić, ale musimy już zacząć zdobywać komplety punktów, bo inaczej nie wydostaniemy się ze środkowej strefy.

Odczuwacie w drużynie presję, że ten awans jest od was wymagany, czy jednak skupiacie się tylko na najbliższym meczu?

- Z jednej strony wszyscy mówimy o awansie, ale tak naprawdę koncentrujemy się na tym najbliższym meczu, bo w jednym spotkaniu możemy zdobyć tylko trzy punkty. Nie zdobędziemy od razu sześćdziesięciu, żeby awansować. Musimy krok po kroku zdobywać punkty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×