- Początek był w naszym wykonaniu dobry i szkoda, że wtedy nie udało się strzelić gola. Na pewno byłoby nieco łatwiej. Później Wisła przejęła inicjatywę, wbiła nam bramkę i kontrolowała przebieg meczu. Trzeba przyznać, że krakowianie byli agresywniejsi i dłużej utrzymywali się przy piłce. Tak było do samego końca - stwierdził Ivan Djurdjević.
Serbski defensor opuścił boisko już w 30. minucie, a powodem była kontuzja. - Mam nadzieję, że nie stało się nic poważnego, choć gdy schodziłem z murawy, to dokuczał mi duży ból.
Po świetnym pierwszym kwadransie Lech nagle stanął. Dlaczego nastąpiło tak gwałtowne pogorszenie gry ekipy Jose Marii Bakero? - Myślę, że byłoby inaczej, gdybyśmy zdołali objąć prowadzenie. Tymczasem niedługo później Wisła odebrała piłkę na naszej połowie, poszła z kontratakiem i sama zdobyła gola. Szkoda, bo początek był naprawdę niezły i można było ułożyć to spotkanie inaczej - dodał Djurdjević.
Biała Gwiazda zademonstrowała w Poznaniu spory luz. Długo rozgrywała piłkę, wymieniała sporo podań i robiła na boisku to, czego oczekiwano od Kolejorza. - Tak to jest jak się prowadzi 1:0. Krakowianie mieli w garści korzystny wynik i byli w lepszej sytuacji niż my. Dużo łatwiej było im opanować środek pola - uważa doświadczony defensor.
Różnica w grze obu zespołów była spora. Czy to oznacza, że Wisła jest piłkarsko lepsza od Lecha? - Myślę, że nie. Po prostu trzeba umieć wykorzystywać dobre momenty i przekładać to na bramki. My tego nie zrobiliśmy i dlatego mieliśmy problemy. Poderwaliśmy się jeszcze w ostatnich dwudziestu minutach, bo chcieliśmy do końca walczyć o korzystny wynik. Graliśmy przecież u siebie, mieliśmy zamiar pokazać kibicom jak najwięcej dobrego. Niestety nie udało się - oznajmił Djurdjević.