Sławomir Adamus: Było sporo przypadkowości w naszym wykonaniu

Stal Stalowa Wola wygrała na własnym boisku po emocjonującym spotkaniu z Wisłą Puławy 3:2. Przez większość część pojedynku przeważali goście, ale to zielono-czarni po końcowym gwizdku cieszyli się z wygranej.

Gospodarze środkowej potyczki na początku prezentowali się całkiem nieźle. Efektem tej gry były dwie strzelone bramki przez podopiecznych Sławomira Adamus. Stalowcy bardzo chcieli zwyciężyć w tych zawodach i być może spowodowało, że zielono-czarni byli dość spięci. - W Naszym wykonaniu widać było zbyt dużo szarpanej gry. Nie było płynnej gry. Nie umieliśmy sobie poradzić z Gizą i Nowakiem, którzy dobrze grali w ataku. Ani Jarek Wieprzęć, ani Marek Kusiak nie byli przekonujący w odbiorach piłki. Było więcej przypadkowości w ich grze. Widziałem Wisłę i uważam, że taki Nowak to marnuje się w tej lidze. To jest zawodnik, który powinien grać o szczebel wyżej. Biegaliśmy dużo bez piłki. Kosztowało nas to trochę zdrowia. Mieliśmy kilka klarownych okazji do zdobycia gola. Cieszymy się z wygranej, a jak wiadomo zwycięzców się nie sądzi - stwierdził po meczu opiekun Stalówki.

Stalowcy nie potrafili sobie poradzić z dobrze grającymi zawodnikami Wisły Puławy, którzy przeważali na boisku. Opiekun ekipy z Podkarpacia próbował zmian w składzie. Jak się po raz kolejny okazało, Adamus miał nosa. Na ostatnie kilkanaście minut pojawił się Michał Skórski, który zdobył decydującego gola w meczu. - Musiałem coś kombinować. Szukałem jakiegoś rozwiązania. Dobrą zmianę dał także Daniel Radawiec, który po jakimś czasie wrócił do gry. Myślę, że dał dobrą zmianę. Trzeba się cieszyć, że mamy takich graczy, którzy siedzą na ławce, a jak wejdą to nie są gorsi od tych, którzy schodzą z murawy, a często i wnoszą więcej do gry - dodał trener Stali.

Zielono-czarni nie najlepiej radzili sobie w obronie. Większość akcji Wisła przeprowadzała lewym skrzydłem, gdzie słabiej dysponowany był Tomasz Demusiak. Młody obrońca Stalówki popełnił kilka kiksów, ale w najważniejszym momencie meczu świetnie dośrodkował do Michała Skórskiego i zaliczył bardzo ważną asystę. - Tomek nie może się w tym sezonie odnaleźć. Nie gra tak jak w poprzednim. Coś się zablokował. Popełnia on zbyt dużo strat. Zrobił jednak akcję przełomową, świetnie dośrodkował i takie coś można pokazywać jak należy wykańczać takie akcje - kontynuuje.

Już w najbliższy weekend Stalowcy zagrają w Pruszkowie z miejscowym Zniczem, który w środę musiał uznać wyższość Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Zielono-czarni zdają sobie sprawę z tego, że czeka ich kolejny bardzo trudny pojedynek. - W tej lidze nie ma łatwych rywali. Z każdym trzeba walczyć na całego. W Siedlcach wygraliśmy 3:0, a mimo tego Pogoń wcale nie była łatwym rywalem. Sporo musieliśmy się obiegać za Czerkasem czy Kosmalskim. W tej lidze trzeba biegać i walczyć. Na tym trzeba bazować. Jak się ma do tego jedną czy dwie indywidualności, jak w niektórych meczach Kamil Walaszczyk, to trzeba z tego korzystać. Kamil u siebie nie prezentuje się tak dobrze jak na wyjazdach - stwierdził na konferencji prasowej po meczu z Wisłą Puławy trener Stali. .

Szkoleniowiec zespołu z hutniczego miasta nadal będzie musiał sobie poradzić bez kilku kontuzjowanych piłkarzy. W Pruszkowie nie zagrają jeszcze ani Tomasz Lewandowski, ani Kamil Gęśla. Opiekun Stalówki nie robi jednak z tego większego problemu. - Nie będziemy kogoś na siłę wpuszczać na boisko. Jeśli ktoś narzeka jeszcze na jakieś urazy to nie będziemy go przesilać. Zagramy zapewne w takim samym zestawieniu jak z Wisłą Puławy - zakończył Sławomir Adamus.

Źródło artykułu: