Libor Pala: Czeka nas bardzo dużo pracy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zwolnienie Mieczysława Broniszewskiego nie okazało się remedium na problemy Wisły Płock. Pod wodzą czeskiego trenera beniaminek I ligi zdobył 3 punkty w trzech meczach i zajmuje 12. miejsce w tabeli.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zwycięstwie w derbach Mazowsza z Dolcanem Ząbki Nafciarze 2-krotnie musieli przełknąć gorycz porażki. W niedzielę ulegli Bogdance Łęczna 1:2. Przebudzili się dopiero po przerwie, ale i tak mieli ogromne kłopoty z wypracowaniem sytuacji podbramkowych. - Jesteśmy załamani, bo przyjechaliśmy do Łęcznej przynajmniej po punkt. W II połowie nie mieliśmy nawet z czego strzelić bramki. Może jednak chcielibyśmy za dużo, bo w pierwszych 25 minutach przeciwnik był zdecydowanie lepszy i zagrażał nam głównie poprzez ataki naszą prawą stroną - ocenia Libor Pala.

Pewne miejsce między słupkami bramki Wisły ma Krzysztof Kamiński. 21-latek nie radzi sobie jednak najlepiej. W Łęcznej popełnił błąd przy drugim golu dla Bogdanki. Tomas Pesir lekko główkował, a Kamiński źle ustawił się i piłka wpadła do siatki po jego rękach. - W drugim meczu z rzędu nasz bramkarz sam wbija sobie gola. To młody chłopak, uczy się. Mam nadzieję, że nie będzie uczył się długo - zauważa czeski szkoleniowiec.

Pala jest na początkowym etapie pracy w Płocku i wciąż wdraża swoją wizję zespołu. Postawa Wisły jest daleka od oczekiwań trenera, ale nie załamuje się on. - Mieliśmy dopiero sześć treningów. Nie jest to, co wyobrażałbym sobie ja czy prezesi klubu. Czeka nas bardzo dużo pracy. Chcemy grać składniej w defensywie, szybciej w ataku i wykorzystywać stałe fragmenty gry - podkreśla.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)