Po porażce na własnym stadionie z Olimpią Grudziądz (1:2) w niedzielę Warta w meczu wyjazdowym musiała uznać wyższość Ruchu Radzionków. W starciu z Cidrami poznańska drużyna nie zrobiła nic, by szalę zwycięstwa przechylić na swoją stronę.
- Zabrakło nam skuteczności. Powinniśmy w każdej połowie strzelić przynajmniej po jednej bramce i byłby to zupełnie inny mecz. Trochę się potem odkryliśmy, bo szukaliśmy punktów, ale na pewno to spotkanie nie było w naszym wykonaniu najsłabsze - przekonuje Tomasz Foszmańczyk, rozgrywający Warty.
Zespół ze stolicy Wielkopolski w pierwszej połowie zagrał bardzo pasywnie. Po zmianie stron gra podopiecznych Artura Płatka była efektywniejsza w ofensywie, ale fatalne błędy popełniali defensorzy poznańskiej drużyny.
- Obojętnie gdzie się jedzie trzeba walczyć o zwycięstwo. Szczególnie w takim meczu, kiedy gra się z taką drużyną jak Ruch, w której aż roi się od młodych zawodników. Trzeba takie mecze wygrywać doświadczeniem i przeważać nad rywalem w każdym elemencie. W naszej postawie tego brakowało i dlatego kończymy ten mecz na tarczy - dodaje popularny "Fosa".
Po dwóch porażkach z rzędu morale drużyny z Drogi Dębieńskiej mocno ucierpiało. W następnej kolejce do Poznania przyjedzie nieprzewidywalna Flota Świnoujście. - Nie mamy innego wyjścia niż zwycięstwo w meczu. Dwie ostatnie porażki bolą, ale sezon się jeszcze nie kończy. Zwycięstwo nad Flotą doda nam wiary w nasze możliwości i wrócimy do gry, jaką prezentowaliśmy w ostatnich tygodniach - zapewnia Krzysztof Gajtkowski, napastnik Warty.