Konfliktu kibice - władze Podbeskidzia ciąg dalszy?

Czy w najbliższy piątek przeciwko Lechii Gdańsk drużyna Podbeskidzia ponownie zagra jak nie u siebie, lecz na wyjeździe? Czy konflikt między kibicami a klubem będzie rozwiązany? Na obecną chwilę wciąż mamy sytuację patową. A Górale właśnie teraz potrzebują dopingu jak ognia.

Jak udało nam się ustalić, wciąż nie ma porozumienia między Stowarzyszeniem Sympatyków Klubu Podbeskidzie Bielsko-Biała a władzami klubu. Do ugody nie doszło przed meczem z Ruchem Chorzów, o co zabiegali nawet sami piłkarze. Czy mecz z Lechią Gdańsk w najbliższy piątek znów będzie rozgrywany przy cichych trybunach?

Ostatni katastrofalny występ bielszczan w starciu z Ruchem Chorzów - przegranym przez gospodarzy 0:1 - miał dodatkowo fatalną oprawę. Na rozgrywane we wczesnych godzinach południowych spotkanie przyszło - po raz kolejny - niewiele ponad 3 tys. osób, a do tego przez cały mecz, z którego wiało nudą, było cicho na stadionie jak makiem zasiał. Klub kibica Podbeskidzia protestuje przeciwko decyzjom władz klubu o zamknięciu klatki dla kibiców gości i nie wpuszczaniu ich na najbliższe mecze drużyny. Fani solidaryzują się z kibicami drużyn przyjezdnych i nie dopingują przez cały mecz. Władze Podbeskidzia, ale również piłkarze próbowali rozmawiać z kibicami, jednak nadal mamy sytuację patową.

- My z kibicami staramy się cały czas rozmawiać. Próbowaliśmy i my, i piłkarze przed meczem z Ruchem Chorzów. Zachowanie kibiców to była ich reakcja na pewne decyzje o niewpuszczaniu kibiców gości, i stąd ta sytuacja. My staramy się przekonać kibiców, że przeciwko tej decyzji mogą protestować, i mogą się nie zgadzać z postanowieniami zarządu - mówi portalowi SportoweFakty.pl rzecznik Podbeskidzia, Jarosław Zięba. - Natomiast chcielibyśmy, aby nie odbijało się to na piłkarzach, aby ten doping był. I staramy się kibiców przekonać, żeby ich wsparcie dla zawodników było. Również przekonujemy, że jeżeli fani chcą wyrazić swoje zdanie, to mogą to zrobić w inny sposób. Przed tym sobotnim meczem z Ruchem nam się to nie udało. I stąd efekt był taki, jaki był. Mam nadzieję, że podczas meczu z Lechią Gdańsk wszystko wróci do normy - dodaje Zięba.

Takiego obrazka ostatnio próżno oglądać na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej

To właśnie na brak dopingu bardzo mocno narzekali piłkarze Podbeskidzia po przegranym meczu z Ruchem. - Piłkarze podkreślali po meczu z Ruchem, że jak im nie szło, to ten doping mógł im w jakiś sposób pomóc, dać motywację do lepszej gry - wyjaśnia rzecznik beniaminka ekstraklasy. - To nie pomaga nam ani nikomu. Szczególnie jeszcze o tej porze dość specyficznej do grania, bo rozgrywanie meczu o 13:30 przy słoneczku i bez dopingu to dla mnie "piknikowe" granie. Jesteśmy jednak profesjonalistami, gramy przy każdej pogodzie. Ale nie pomaga to, że kibice nas nie wspierali - mówił nam po meczu z Ruchem Chorzów Tomasz Górkiewicz, obrońca Podbeskidzia.

Z tego, co usłyszeliśmy w klubie, otrzymał on od policji alternatywę, a wręcz ultimatum - albo nie będą wpuszczani na stadion przez te najbliższe mecze kibice gości i zamknie się klatkę, albo dojdzie nawet do zamknięcia stadionu. Włodarze klubu przekonują więc, że nie mieli wyboru i z takim stanowiskiem szli do kibiców.

Czy ciąg dalszy całej tej farsy organizacyjnej, która ma miejsce w tak złym dla piłkarzy Podbeskidzia momencie sezonu, zobaczymy w najbliższy piątek? - Mam nadzieję, że na mecz z Lechią klub dojdzie do porozumienia z kibicami - wierzy w ugodę rzecznik klubu. Piłkarze podobnie, stąd nadal rozmawiają z kibicami.

Komentarze (0)