Cidry po porażce w Pucharze Polski: Byliśmy dla Polonii godnym rywalem

Trudne warunki postawił Ruch Radzionków w meczu 1/8 finału Pucharu Polski Polonii Warszawa. Choć mecz ostatecznie zakończył się przekonującym zwycięstwem stołecznej drużyny, śląski pierwszoligowiec nie mógł się wstydzić swojej postawy.

W meczu z Czarnymi Koszulami podopieczni trenera Artura Skowronka poczynali sobie bez kompleksów. - Pierwsza połowa była zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu. W drugiej połowie Polonia pokazała umiejętności indywidualne i skarciła nas. Dostaliśmy cztery bramki i dobrą lekcję na przyszłość - przyznaje Bartosz Kopacz, obrońca Ruchu.

Po meczu w szatni radzionkowskiej drużyny panował duży niedosyt. - Dziwnie to zabrzmi z moich ust - patrząc na to, że mecz zakończył się wynikiem 4:0 - ale długo graliśmy z Polonią jak równy z równym. Mieliśmy swoje sytuacje i momentami graliśmy naprawdę fajną piłkę - przekonuje Paweł Giel, pomocnik Cidrów. - W pierwszej połowie mieliśmy dwie klarowne sytuacje na zdobycie bramki, ale tego nie zrobiliśmy i to się zemściło na nas po przerwie - dodaje jeden z radzionkowskich bliźniaków.

Bramki tracone przez Ruch w tym meczu były niemal bliźniacze, okraszone dośrodkowaniem ze skrzydła i bierną postawą obrońców. - Wszystkie bramki straciliśmy właściwie w ten sam sposób. Musimy wyciągnąć z tego naukę i popracować nad tym na treningach, żeby w kolejnych meczach nam się to nie przytrafiało - wskazuje Kopacz.

- Przed przerwą byliśmy dla Polonii godnym rywalem. Potem trochę opadliśmy z sił, a rywale co nie strzelali, to wpadło. Z przebiegu gry ten wynik jest trochę za wysoki - uważa Piotr Rocki, kapitan Ruchu. - Pierwsza bramka trochę podcięła nam skrzydła. Trener uczulał nas, żebyśmy pierwszy kwadrans po przerwie przetrzymali na "zero", bo wtedy Polonia musiałaby zaatakować i zrobiłoby się więcej miejsca z przodu. Szkoda tego meczu, bo chcieliśmy zrobić niespodziankę, ale niestety nie udało się - bezradnie rozkłada ręce "Rocky".

W nogach zawodników Ruchu była jeszcze niedzielna potyczka z Wartą Poznań (2:0). - Mamy wąską kadrę, a mecz z Wartą kosztował nas mnóstwo sił. Odczuwaliśmy jeszcze trudy tej potyczki i być może dlatego większość chłopaków opadła z sił w okolicach 70 minuty. Polonia to wykorzystała i w końcówce ukuła nas jeszcze dwa razy. Musimy się teraz skupić na lidze, bo w sobotę czeka nas kolejny ciężki mecz, a u siebie w tym sezonie przecież nie przegraliśmy i dobrze byłoby tę passę podtrzymać - zapowiada Paweł Giel.

Komentarze (0)