Jarosław Bieniuk: Jak walczymy wręcz, to walczymy / Obrońca Widzewa zostanie ukarany?

Autorem jednej z bramek w wygranym przez Widzew meczu z Jagiellonią 4:2 został Jarosław Bieniuk. Obrońca Widzewa brał także udział w kontrowersyjnej sytuacji z Hermesem, w której uderzył Brazylijczyka łokciem. Zdaniem Bieniuka, fatalnie przy tej sytuacji zachował się sędzia, który nie reagował na przytrzymywanie "Palmera". Czy obrońca Widzewa zostanie ukarany przez Komisję Ligi?

Po końcowym gwizdku sędziego defensor łodzian bronił się tłumacząc zajście tym, że Hermes już od pierwszej minuty próbował powstrzymywać go niekoniecznie zgodnie z przepisami. - Już na początku meczu zrozumiałem założenia taktyczne niektórych piłkarzy Jagiellonii. Wiedziałem, że Hermes nie będzie w ogóle zainteresowany piłką, tylko będzie próbował mnie łapać wpół. Dziwię się, że sędzia w ogóle nie reagował na takie rzeczy, bo to nie miało nic wspólnego z piłką nożną. Hermes wykorzystywał ten brak reakcji arbitra. Stąd później te przepychanki pod polem karnym - wyjaśnił Bieniuk.

Obrońca Widzewa najwyraźniej postanowił w zaistniałej sytuacji nie pozostawać dłużny swojemu przeciwnikowi. - On pracował rękami, podobnie zresztą jak ja. Nie będę przecież dawał się brać komukolwiek wpół. Jeśli ktoś decyduje się na walkę wręcz, to ja również to robię. Na szczęście w decydującym momencie uciekłem mu spod krycia i zdobyłem bramkę, z czego bardzo się cieszę - powiedział podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego.

"Palmer" z dwoma trafieniami przewodzi klasyfikacji najlepszych strzelców Widzewa w obecnym sezonie. To zarazem jego pierwsze bramki w barwach klubu z al. Piłsudskiego, gdzie gra od sezonu 2008/2009. - Wypada mi się tylko cieszyć z tego, że zacząłem strzelać bramki dla Widzewa. W poprzednich drużynach, w których grałem też zdobywałem gole. W Łodzi na początku było z tym ciężko. Sytuacje miałem, ale piłka szła niestety nie w tę stronę, w którą chciałem. Fajnie, że zacząłem sezon w taki sposób. Gram od pierwszych minut, a zespół jeszcze nie przegrał w lidze - cieszył się po meczu Bieniuk.

Jagiellonia kontynuuje fatalną passę w potyczkach z Widzewem. Białostoczanie nie wygrali z łodzianami w ekstraklasie od ponad trzech lat. - Coś w tym jest, że Jagiellonia to zespół, który nam leży. Pomimo dobrej gry, białostoczanie wyjeżdżają bez punktu. Wypada się tylko cieszyć z tego i kontynuować tę passę jak najdłużej. Cały mecz był trudny. I my, i oni graliśmy ospale. Nie wiem czym było to spowodowane, że oba zespoły weszły w ten mecz w taki sposób. Bramka na 2:2 dla Jagiellonii to typowy łańcuszek błędów, a jak mówił nam trener Michniewicz - trzy błędy w jednej akcji równa się jeden stracony gol. Nic dodać, nic ująć - zakończył swoją wypowiedź Jarosław Bieniuk.

Komentarze (0)