21 tysięcy kibiców zobaczyło dwa oblicza swojej ukochanej drużyny - beznadziejne w pierwszej połowie, bardzo dobre i ambitne w drugiej. - To kwestia spokoju, zwyczajnej rozmowy i analizy - mówił o legijnej metamorfozie jej najbardziej doświadczony piłkarz Michał Żewłakow.
- Mecz trwa 90 minut i do momentu kiedy możemy operować piłką, to my jesteśmy panami sytuacji. Cieszę się, że w nas jest taka cierpliwość i wiara w to, że można wygrać mecz, nawet w tak ciężkiej sytuacji jak dziś - dodał pod szatnią popularny "Żewłak". W czwartkowy wieczór udało się odwrócić losy spotkania, jednak słabe pierwsze połowy mogą stanowić dla Legii większy problem. W ten właśnie sposób przegrali u siebie z Podbeskidziem, w ten sposób ulegli też Śląskowi. Mecz z PSV miał podobny przebieg, choć w tym przypadku rywal był zdecydowanie lepszy. Maciej Skorża widzi problem w tej sytuacji, jednak w czwartek był bardzo dumny ze swoich podopiecznych. - Zwycięstwo w taki sposób będzie budowało nasze morale. Hapoel to świetny zespół, ale pokazaliśmy charakter, zmusiliśmy bardzo dobrego przeciwnika do błędu, stworzyliśmy wiele sytuacji i wygraliśmy w samej końcówce - mówił szczęśliwy trener Legii. Warto dodać, że zwycięstwo PSV Eindhoven w Bukareszcie sprawiło, że Wojskowi awansowali na drugie miejsce w grupie.
Postawę Legii bagatelizował trener Hapoelu Dror Kashtan. - Legia nie wypracowała żadnej sytuacji wynikającej z przebiegu gry. My to zrobiliśmy zdobywając nasze gole. Zagraliśmy dobre spotkanie - podsumował szkoleniowiec gości. Dużo bardziej krytyczny co do postawy swojej drużyny był jej defensywny pomocnik Mario Pecalka. - W drugiej połowie przestaliśmy grać, około 60. minuty stanęliśmy. Legia wykorzystała to, co miała i ostatecznie zgarnęła trzy punkty. Jestem rozczarowany drugą połową - mówił Słowak.
Wszyscy piłkarze Legii podkreślają, że liczą na awans, jednak zastrzegają, że przed nimi bardzo długa droga. - To wspaniały wieczór dla nas, dla kibiców. W szatni duża radość, ale nie przesadzamy, dopiero jeśli awansujemy do następnej rundy, to nasza radość sprawi, że potrzebny będzie tam spory remont (śmiech) - mówił pod szatnią Ariel Borysiuk. Legioniści jako najgroźniejszego rywala do wyjścia z grupy upatrują Rapid Bukareszt, choć nie zapominają, że rewanż w Izraelu nie będzie prosty. - Będziemy walczyć z Rapidem o drugie miejsce. Nie możemy przegrać na wyjeździe, z kolei na Łazienkowskiej powalczymy o komplet punktów - stwierdził Żewłakow. Odważniej wypowiadał się za to Ivica Vrdoljak, który zapowiada, że na Łazienkowskiej Legia gra o zwycięstwo z każdym rywalem. - Tutaj zawsze musimy być faworytami, to należy się naszym kibicom - mówił kapitan Legii, który opuścił boisko już w przerwie. - Wszystko z moim zdrowiem dobrze, to była taktyczna decyzja trenera - dodał Chorwat.
Dobre spotkanie rozegrali kadrowicze: Jakub Wawrzyniak oraz Maciej Rybus. Ten drugi popisał się asystą przy golu Daniela Ljuboji. Forma "Rybki" jest sinusoidą, choć trzeba przyznać, że statystyki za nim przemawiają - wielki mecz w Moskwie czy też dwie asysty w Bełchatowie. - Chcę podkreślić świetną postawę Maćka Rybusa, który fantastycznie bije stałe fragmenty gry. Po jednym z nich znowu udało nam się zdobyć gola - nie mógł się nachwalić swojego reprezentacyjnego kolegi "Wawrzyn".
Wszyscy jednak teraz koncentrują się na spotkaniu z Wisłą Kraków. - Mamy przewagę psychologiczną, ale to nie będzie miało większego znaczenia w niedzielę. Na ten mecz nikogo nie trzeba będzie mobilizować - twierdził Miroslav Radović, strzelec zwycięskiego gola. W podobnym tonie wypowiadał się szkoleniowiec warszawskiej drużyny. - Ważna będzie dyspozycja dnia, czeka nas trudny mecz, być może trudniejszy niż dziś. I to pomimo kontuzji Maora Melikskona czy Patryka Małeckiego. Trener Robert Maaskant ma bardzo szeroką ławkę rezerwowych - dodał były trener Białej Gwiazdy.