Lider bije kolejne rekordy - echa spotkania Zawisza Bydgoszcz - Wisła Płock

Piłkarze z Bydgoszczy śrubują kolejne rekordy. Są nie tylko samodzielnym liderem rozgrywek I ligi, ale od kwietnia tego roku nie zaznali goryczy porażki, wliczając jeszcze grę w II lidze.

Na ten sukces pracowało aż trzech trenerów - Janusz Kubot, Adam Topolski i Maciej Murawski. To właśnie pod wodzą tego ostatniego szkoleniowca bydgoszczanie doznali jak na razie ostatniej porażki w rozgrywkach. Było to 9 kwietnia 2011 roku. Wówczas obecny lider I ligi przegrał na wyjeździe z GKS Tychy 0:1.

Jeszcze dłużej seria bez porażki trwa na bydgoskim stadionie. Zawisza przed własnymi kibicami po raz ostatni komplet punktów stracił wiosną... 2010 roku. Wówczas tutaj triumfował inny beniaminek I-ligowych rozgrywek - Olimpia Grudziądz. Od tego momentu w lidze niebiesko-czarni jeszcze nie przegrali. Tylko w 1/16 Pucharu Polski lepszy okazał się Widzew Łódź.

- Po prostu gramy swoje i ciułamy punkty - mówi skromnie Wahan Geworgian. - U siebie nie wypada przegrywać, choć o każdą wygraną trzeba mocno walczyć, bo nikt z rywali nie odda jej za darmo - dodał Paweł Zawistowski. - Dobrze rozumiemy się z kolegami w środku pola i potem widać tego efekty w ligowej tabeli.

Z każdym meczem coraz bardziej promienieje trener Janusz Kubot. Sam jednak zawsze stara się schładzać głowy piłkarzom, aby w odpowiedni sposób nastawić ich na kolejne ligowe spotkanie. - Fajnie do zespołu wkomponował się Michał Masłowski, który pokazał się z pozytywnej strony. Dla niego było to duże wyzwanie, gdyż do tej pory nie miał okazji grać w I lidze - ocenił swojego gracza szkoleniowiec lidera tabeli.

W zupełnie odmiennych nastrojach są szkoleniowcy, działacze i piłkarze z Płocka. Po meczu w Bydgoszczy ze spuszczonymi głowami patrzyli na radujących się graczy Zawiszy. - W drugiej połowie zdecydowałem się na trzy zmiany z rzędu, bowiem piłkarzy bez ambicji nie potrzebujemy. Niestety, to już czwarte przegrane spotkanie na moją niekorzyść. Do tej pory tylko mecz z Dolcanem ułożył się po naszej myśli - podsumował trener Libor Pala.

Komentarze (0)