Zaliczyliśmy wielki, wielki falstart - rozmowa z Grzegorzem Baranem, piłkarzem PGE GKS Bełchatów

- Zaczęliśmy bardzo źle i teraz musimy to wszystko nadrabiać. Gramy o utrzymanie, nie ma co ukrywać - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Baran, piłkarz drużyny z Bełchatowa. W sobotę bełchatowianie nieoczekiwanie pokonali 3:0 wrocławski Śląsk.

Artur Długosz: Nikt nie spodziewał się, że GKS Bełchatów tak łatwo pokona Śląsk Wrocław...

Grzegorz Baran: Na pewno nie było łatwo, bo zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku, wykonaliśmy dużo ciężkiej pracy. Cieszymy się z tego zwycięstwa. Jakby nie patrzeć pokonaliśmy lidera. Wydaje mi się, że w pełni zasłużenie. Zdecydowanie byliśmy przez cały mecz lepszym zespołem niż Śląsk. Dodajemy teraz do swojego bardzo skromnego dorobku trzy punkciki. Są one bezcenne w drodze, która nas czeka. Długa to będzie droga do utrzymania, bo nie będziemy się oszukiwać, gramy o utrzymanie w ekstraklasie. Cieszę się, że w meczu ze Śląskiem udało nam się zdobyć punkty.

Wcześniej były już symptomy dobrej gry GKS-u. W meczu ze Śląskiem to wszystko eksplodowało?

- Na pewno lepiej już to wyglądało w meczu z Lechią Gdańsk. Myślę, że gdyby w Gdańsku udało nam się wykorzystać jedną sytuację z tych, które stworzyliśmy, to pewnie byśmy tam wygrali. Tak mi się wydaje. Cóż, akurat tam byliśmy nieskuteczni, teraz zdobyliśmy bramki w swoich sytuacjach. Cieszymy się z tego bardzo, bo ta praca zaczyna w końcu dawać efekty.

Zupełnie odcięliście napastników Śląska od piłek. Sebastian Mila się starał, ale nie potrafił posłać dokładnego podania.

- Uczulał nas na to trener na odprawie. Przygotowaliśmy się solidnie do tego spotkania pod względem taktycznym. Wiedzieliśmy, że Śląsk gra bardzo dobrze w defensywie i przechodzi kapitalnie w szybki atak z kontry. Większość tych kontrataków szuka sobie poprzez Sebastiana Milę, bo jak wiadomo dysponuje on bardzo dobrym podaniem otwierającym. Nam udało się te najbardziej cenne w Śląsku rzeczy zneutralizować.

W czwartek trener Orest Lenczyk mówił, że GKS Bełchatów to nie jest drużyna do spadku. W meczu ze Śląskiem wy chyba to potwierdziliście?

- Miło to słyszeć z ust tak znanego i dobrego fachowca jak trener Lenczyk. Musimy to jednak udowodnić na boisku. My teraz wygraliśmy, ale to jest tylko i wyłącznie jeden mecz. Zostało jeszcze dużo, dużo spotkań i ciężka praca nas czeka. Na boisku musimy udowodnić, czy jesteśmy do spadku, czy nie. My wierzymy w to, że nie. Wierzymy, że mamy dobry zespół. Powinniśmy to w każdym meczu pokazywać i zdobywać punkty. Zrobimy wszystko, aby tak było.

Skąd brały się te porażki GKS-u?

- Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Na pewno dużo rzeczy na to wpływało. W niektórych meczach robiliśmy bardzo proste błędy, brak koncentracji i traciliśmy bramki. Na pewno wiele czynników się na to składało. Miejmy nadzieję, że ten limit pecha się już skończy, i że teraz będzie tylko lepiej.

Paweł Buzała to teraz chyba najszczęśliwsza osoba w GKS-ie?

- Myślę, że tak. Po tym meczu w Gdańsku miał do siebie pretensje. My go wspieraliśmy, mówiliśmy mu praktycznie przez całe dwa tygodnie, że tam nie strzelił, ale na pewno w następnych meczach trafi. Teraz się cieszy, że udało mu się zdobyć bramki. Pomógł nam w zdecydowanym zwycięstwie. Gratuluję Pawłowi.

Przed wami wyjazd do Białegostoku. Tam też trzeba będzie zagrać konsekwentnie i pewnie w obronie.

- Zgadza się. Nie mamy innego wyjścia. Musimy grać w każdym konsekwentnie, pewnie, wierzyć w swoje umiejętności i ciężko pracować. Tylko ciężką pracą możemy zdobywać punkty, a one są nam niezwykle potrzebne w walce o utrzymanie.

GKS co sezon plasował się w środku stawki. Teraz waszym celem jest walka o utrzymanie?

- Zgadza się. Tabela sama to pokazuje. Nie wystartowaliśmy najlepiej. Za nami dziesiąta kolejka, a mamy tylko osiem punkcików. Niestety, zaliczyliśmy wielki, wielki falstart. Zaczęliśmy bardzo źle i teraz musimy to wszystko nadrabiać. Tabela i wyniki wszystko weryfikują. Gramy o utrzymanie, nie ma co ukrywać.

Po meczu ze Śląskiem na spadek nie można was chyba jednak skazywać...

- To jest tylko jeden mecz, więc nie zapeszajmy. Miejmy nadzieję, że w każdym kolejnym spotkaniu będzie lepiej. Na razie cieszymy się ze zwycięstwa, ale już od poniedziałku zaczynamy pracować nad Jagiellonią.

Źródło artykułu: