Nowy dyrektor Czarnych Koszul: Praca, praca i jeszcze raz praca

Kazimierz Jagiełło został w minionym tygodniu nowym dyrektorem sportowym Polonii Warszawa. Zaufany współpracownik Włodzimierza Lubańskiego nie ma wątpliwości, że przy Konwiktorskiej czeka go dużo pracy.

W tym artykule dowiesz się o:

Jagiełło to postać w polskiej piłce anonimowa. Przed dwadzieścia lat mieszkał w Belgii, zatrudniany był głównie w drugiej i trzeciej lidze. Miał okazję współpracować między innymi z Ruudem Krolem i Georgesem Leekensem, zebrał ciekawe doświadczenia i nabył nowe znajomości. W Polonii ma zorganizować profesjonalny skauting i do spółki z Lubańskim kierować funkcjonowaniem klubu.

- Praca, praca i jeszcze raz praca - mówi, pytany o zadania, jakie czekają go przy Konwiktorskiej. - Czeka mnie analiza kadr, muszę dokładnie przyjrzeć się funkcjonowaniu klubu, a następnie wnieść do niego swoje osobiste wizje i wnioski - zapowiada Jagiełło.

Renoma prezesa Józefa Wojciechowskiego jako Raptusiewicza rodzimej piłki jest znana powszechnie, a odkąd rządzi w Polonii, na bliskich współpracowników dobierał sobie między innymi Tony'ego Bruinsa Slota, Henryka Apostela i Pawła Janasa. Teraz przyszedł czas na Lubańskiego i Jagiełłę, nowy dyrektor rzutu na głęboką wodą się jednak nie boi. - Przecież jestem ratownikiem wodnym - odpiera z uśmiechem.

Klubowego futbolu w Polsce i Belgii Jagiełło porównywać nie chce. - Piłka jest piłką, gramy okrągłą, jak na całym świecie - wyjaśnia lakonicznie. - Każda liga rządzi się swoimi prawami. Piłka zawsze będzie jednak taka sama, ludzie na świecie grają nią w identyczny sposób - dodaje.

On i Lubański pracę w klubie rozpoczęli od remisu z Górnikiem Zabrze. - Żałuję sytuacji Sikorskiego, bo gdyby strzelił, nieźle by mu to zrobiło. Mecz byłby wygrany, a sam zawodnik dostałby dobry impuls - przyznaje dyrektor sportowy Czarnych Koszul dodając, że w grze zespołu z Konwiktorskiej dostrzega sporo dobrych stron. - Drużyna bardzo mi się podoba, dla mnie w tej chwili w Polsce liczą się dwie ekipy: Polonia i Polonia ME. W grze z Górnikiem widziałem dużo pozytywów, było zaangażowanie ze strony zawodników, dobrze zaprezentował się Trałka, a mecz był do wygrania - wymienia.

Sobotnie spotkanie - z wysokości trybun śledziło je dwa tysiące kibiców - pokazało, że dużym problemem Polonii jest frekwencja. Zespół gra marniutko, a fani i prezes oczekują piłkarskich widowisk z prawdziwego zdarzenia. Czy wkrótce zagoszczą one przy Konwiktorskiej? - Mamy wszyscy taką nadzieję - podsumowuje nowy człowiek w warszawskim klubie.

Komentarze (0)