GKS Bełchatów po dobrej grze z Lechią Gdańsk mógł w przerwie na mecze reprezentacji Polski spokojnie popracować nad utrzymaniem formy z tamtego pojedynku. Kolejnym przeciwnikiem Brunatnych miał być wicemistrz Polski - Śląsk Wrocław. Jak okazało się w sobotę, rywal nie był taki straszny i Torfiorze pewnie ograli podopiecznych trenera Oresta Lenczyka 3:0. Kilku piłkarzy z obecnego składu GKS-u pracowało z nestorem polskich szkoleniowców kilka lat temu, właśnie w Bełchatowie. - Dla nas najważniejsze było zwycięstwo i zdobycie kompletu punktów. W takiej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, nie było ważne, żeby komuś ucierać nosa, tylko żeby zwyciężyć i łapać kontakt z drużynami, które nam uciekają - powiedział pomocnik klubu z Bełchatowa Tomasz Wróbel.
Mecz odbył się w sobotnie popołudnie. Zaczął się dokładnie o godzinie 13:30. Piłkarze i sympatycy GKS-u zdążyli się już przyzwyczaić do rozgrywania pojedynków właśnie o tej porze. Aż siedem z dziesięciu spotkań w tym sezonie podopieczni trenera Kamila Kieresia rozegrali w porze obiadowej. Czy jednak w ten sposób można usprawiedliwiać bardzo słabą frekwencję na stadionie przy ulicy Sportowej 3? - Na pewno godzina 13:30 to jest taka godzina, gdzie większość osób je obiad. My zachęcamy ludzi do przychodzenia na stadion, bo doping jest nam bardzo potrzebny. Jestem przekonany, że nasze zwycięstwa doprowadzą do tego, iż na mecze będzie przychodziło więcej ludzi. Teraz nie ma co mówić o godzinach rozgrywania meczów. Terminarz jest taki, a nie inny. Nie ma co załamywać rąk, trzeba zwyciężać - mówi "Wróbi".
Kolejny mecz też odbędzie się w sobotę o wspomnianej wcześniej godzinie. Bełchatowianie pojadą na mecz do Białegostoku, gdzie zmierzą się z tamtejszą Jagiellonią prowadzoną przez Czesława Michniewicza. Pojedynek zapowiada się bardzo ciekawie, gdyż GKS Bełchatów ma słaby bilans meczów z drużynami prowadzonymi przez "polskiego Mourinho". Na dziewięć spotkań giekaesiacy wygrali zaledwie jedno, pięć razy remisowali i trzy razy przegrywali. - Jadąc na Jagiellonię, spodziewamy się kolejnego ciężkiego meczu. Nie możemy zachłysnąć się tym ostatnim zwycięstwem, musieliśmy w końcu zrobić krok do przodu. Miejmy nadzieję, że w meczu z Jagiellonią zrobimy następny i zwyciężymy, nieważne jaką ilością bramek - zakończył Wróbel.