Kiedy minister sportu i turystyki Adam Giersz udzielił wypowiedzi o możliwym match-fixingu, jego resort przypomniał, że podejrzenia można kierować do prokuratury. Za takie przewinienia grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Zaskoczony wypowiedzią ministra jest prawnik Jacek Masiota, który uważa, że wypowiedź Giersza może wywołać falę podejrzeń. Masiota twierdzi, że błędy sędziowskie nie mają związku z ustawianiem spotkań. Sędziowie się mylą, bo są po prostu słabi. - Jestem przekonany, że wśród polskich sędziów nie ma układu takiego jak kiedyś, który ustawiał mecze na szeroką skalę - powiedział dla Przeglądu Sportowego prawnik.
Ustawa daje szerokie możliwości zgłoszenia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Można by się zatem spodziewać zalewu takich wniosków, w świetle dużej liczby błędów sędziowskich w ostatnim czasie. Nad tym trzeba się jednak poważnie zastanowić, bo zdaniem obserwatora PZPN Zbigniewa Przesmyckiego, w przypadku gdy prokuratura umorzy postępowanie, oskarżony piłkarz lub sędzia będzie mógł skierować sprawę o naruszenie dóbr osobistych.
PZPN poinformował jednocześnie, że wystąpił do UEFA z prośbą o przesłanie informacji ze specjalnego systemu, na temat zakładów zawieranych w firmach bukmacherskich, a dotyczących spotkania Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok i Polonia Warszawa - Górnik Zabrze. Wstępna ocena analityków nie wykazała nieprawidłowości.
Źródło: Przegląd Sportowy