Sposób GieKSy na sukces: Zresetowaliśmy się w przerwie

W Katowicach nie stygną nastroje po wygranej GieKSy w derbowej batalii z Piastem Gliwice. Walczący o ligowy byt podopieczni Rafała Góraka bezlitośnie wypunktowali rywala, którego aspiracje sięgają walki o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

GieKSa na ligowy triumf nad Piastem Gliwice czekała 30 lat. Trudno się zatem dziwić euforii, jaką derbowe zwycięstwo wywołało w stolicy Górnego Śląska. Były to pierwsze wygrane derby katowickiego zespołu w tym sezonie. - Cieszy to, że wygraliśmy mecz, ale przede wszystkim zagraliśmy dwie dobre i równe połowy - ocenia Przemysław Pitry, pomocnik GKS.

Derby Śląska przy Bukowej były widowiskiem, dla którego warto było zrezygnować z tradycyjnego śląskiego niedzielnego obiadu. - Od początku zdominowaliśmy mecz. Na początku nie wykorzystałem rzutu karnego, ale nie opuściliśmy głów, tylko dalej walczyliśmy. To naprawdę nie był dla nas łatwy mecz. Graliśmy do końca, o to, żeby sprawić sobie przyjemność, smakując zwycięstwa w derbach - dodaje gracz katowiczan.

Na brak bramek i emocji kibice narzekać nie mogli. Mecz zakończył się bowiem wynikiem 3:2 (1:1), ale i tak więcej razy zawodnicy obu drużyn w klarownych sytuacjach pudłowali, niż trafiali "do sieci". - Pewnie gdybym wykorzystał "karniaka", to tę grę byśmy uspokoili i szybko strzelili drugą bramkę. I tak swego dopięliśmy, ale możemy żałować zmarnowanych sytuacji. Po kwadransie gry mogliśmy prowadzić nawet 3:0 - uważa Pitry.

Piast w Katowicach zaatakował dopiero w końcówce pierwszej połowy. Najpierw pojedynek sam na sam z golkiperem GieKSy przegrał Ruben Fernandez, ale chwilę później piłkę do katowickiej bramki skierował strzałem głową Rudolf Urban. - Wystarczyło trzydzieści sekund zawahania z naszej strony, żeby stracić bramkę. Cieszy to, że choć straciliśmy bramkę do szatni, to na drugą połowę wyszliśmy z nastawieniem walki o zwycięstwo i nie pozwoliliśmy Piastowi na zbyt wiele - dowodzi zawodnik śląskiej drużyny.

W przerwie w szatni katowickiej drużyny było gorąco. - Padło kilka mocnych słów dla otrzeźwienia. Nie mieliśmy prawa załamać się po tym, jak prowadząc grę przez całą pierwszą połowę schodzimy do szatni z remisem. Zresetowaliśmy się w przerwie i wyszliśmy na boisko, jakbyśmy drugą połowę rozpoczynali od bezbramkowego remisu, z nastawieniem gry o zwycięstwo. Udało nam się to i dlatego tym bardziej nasze zwycięstwo uważam za zasłużone - wskazuje lider drużyny z Bukowej.

Źródło artykułu: