Nie poznawałem chłopaków - komentarze trenerów po meczu Warta Poznań - Wisła Płock

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wisła Płock niespodziewanie pokonała Wartę Poznań 2:1 i wydostała się ze strefy spadkowej. Mecz obfitował w dużą ilość sytuacji podbramkowych, ale piłkarze kończyli je w katastrofalny sposób. Dla Libora Pali był to powrót do Poznania. W 2003 roku prowadził miejscowego Lecha, z którym odniósł tylko jedno zwycięstwo - w meczu z Wisłą Płock. Teraz jako trener tej drużyny pokonał poznańską Wartę.

Libor Pala (trener Wisły Płock): Przyjechaliśmy zagrać konsekwentnie w bloku defensywnym i nastawiliśmy się na kontry. Pierwszy raz spośród dziesięciu meczów za mojej kadencji udało nam się pierwszym strzelić gola, co nas uspokoiło. Potem mieliśmy szczęście, bo zawodnicy Warty uderzali albo w naszego bramkarza, albo nie trafiali w bramkę. Obie drużyny miały wyrównaną liczbę okazji. Potem parę razy wyszliśmy z kontratakami i szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, bo w końcówce była nerwówka. Cieszymy się z trzech punktów, bo dla nas każde zwycięstwo jest ważne. Robimy krok za krokiem. Ostatnio zremisowaliśmy z Pogonią, choć mieliśmy cztery sytuacje sam na sam z bramkarzem. Żal mi, że wygraliśmy akurat w Poznaniu, ale gdzieś musimy zdobywać punkty. Gdy pracowałem w Lechu wygrałem jeden mecz, właśnie z Wisłą Płock. Teraz przyjechałem z tą drużyną i cieszę się, że rola się odwróciła.

Artur Płatek (trener Warty Poznań): Gratuluję trenerowi Pali zwycięstwa. Jestem smutny. Zrobiliśmy duży krok ku temu, aby patrzeć w dolną część tabeli. Ciężko mi zebrać myśli na temat tego, co się działo. W pierwszej połowie nie poznawałem chłopaków. Po przerwie było trochę lepiej, ale nasza nonszalancja z tyłu była tak duża, że nie wiem czy moje 11-letnie dzieci tak grają. Niestety nie potrafiliśmy odrobić straconej bramki. Jest to zastanawiające, że stwarzając tyle sytuacji nie potrafimy strzelić bramki. Jest to nasz duży problem.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)