Najlepszy strzelec Sandecji: Nie miałem w ogóle okazji na zdobycie bramki

Piłkarze Sandecji po meczu w Katowicach zarzekali się, że przyjechali na mecz z GieKSą z nadzieją, na zdobycie trzech punktów. Nowosądeczanie przy Bukowej zrobili jednak niewiele, by zdobyć choć jedną bramkę i zasłużenie schodzili z boiska pokonani.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Klucz Sandecji do sukcesu w Katowicach był jasny. Nowosądeczanie broniąc dostępu do własnej bramki czekali na okazje do kontrataków. Te w meczu praktycznie się nie nadarzały, nie licząc akcji po której Dariusz Gawęcki główkował metr obok słupka bramki katowiczan.

- Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale na pewno nie możemy go zaliczyć do grona słabych czy najsłabszych. Mieliśmy dwie okazje do zdobycia bramki. Gdyby któraś wpadła, to na pewno byśmy ten mecz wygrali - przekonuje Arkadiusz Aleksander, napastnik nowosądeckiej drużyny.

Defensywne nastawienie Sandecji najbardziej odczuł najskuteczniejszy jej strzelec. - Okazji do zdobycia bramki praktycznie nie miałem. Koledzy mi nie dogrywali, albo nie mieli jak dograć, bo GKS grał bardzo agresywnym pressingiem. Starałem się pracować na zespół i stwarzać okazje chłopakom z drużyny. Mieliśmy swoje szanse, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale ich nie wykorzystaliśmy. W efekcie wyjeżdżamy z Katowic bez punktów - analizuje gracz nowosądeczan.

Przed meczem oba zespoły dzieliła w ligowej tabeli prawdziwa przepaść. GieKSa do wyżej notowanego rywala podeszła jednak bez respektu, co nowosądeczanie odczuli na własnej skórze szczególnie przed przerwą. - Nie spodziewaliśmy się, że GKS tak odważnie zaatakuje. Od pierwszego gwizdka rywal mocno nas przycisnął, ale powinniśmy to wkalkulować w ryzyko. To był nasz błąd, bo wielu z nas grało już w Katowicach i wiadomo, że GieKSa u siebie zawsze lubi w pierwszej połowie przycisnąć i my daliśmy się w tę grę gospodarzom wciągnąć - przyznaje snajper drużyny z Nowego Sącza.

Lepiej gra podopiecznych Mariusza Kurasa wyglądała w drugiej części gry. Obok solidnej postawy w defensywie zaczynały się klarować okazje w napadzie, ale mecz nowosądeczanie i tak kończyli na tarczy. - Kiedy mecz się wyrównał, a inicjatywa była po naszej stronie niespodziewanie GieKSa zdobyła bramkę po kontrze, a potem dołożyła drugą z rzutu karnego. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Szkoda, że przegraliśmy ten mecz w takich okolicznościach, bo remis był w naszym zasięgu - puentuje doświadczony zawodnik drużyny z Małopolski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×