Papierowy tygrys z Bułgarskiej

Od trzech ligowych meczów czekają na bramkę kibice Lecha Poznań. Kolejorz, po dobrym spotkaniu z Legią, w piątek totalnie rozczarował, zasłużenie przegrywając na wyjeździe z Polonią Warszawa.

- Meczem z Legią udowodniliśmy, że zespół ma strukturę i schemat działania - cieszył się przed tygodniem trener Lecha, Jose Marii Bakero. A że żaden z piłkarzy nie potrafił skierować piłki do siatki ani wówczas, ani we wcześniejszym spotkaniu z Lechią Gdańsk? - Nie martwi mnie to w ogóle. Przy odpowiednio ułożonej grze bramki prędzej czy później przyjdą - kontynuował Hiszpan. Starcie z Polonią pokazało, że Bakero ma poważny problem.

Lech sezon rozpoczął znakomicie, wysoko ograł ŁKS, Bełchatów i Ruch, zremisował z Zagłębiem. Skutecznością błyszczał Artiom Rudniew, formą imponowali Semir Stilić i Mateusz Możdżeń. Później przyszła jednak porażka w Zabrzu, a pierwszy naprawdę poważny sprawdzian - z Wisłą Kraków - zakończył się klapą. Kolejorz uległ mistrzom Polski zasłużenie, później przegrał prestiżowy mecz ze Śląskiem, nie potrafił pokonać Legii i Lechii, a teraz lepsza okazała się Polonia. Wniosek? Poznaniacy nie potrafią grać z potentatami.

Przy Konwiktorskiej zespół Bakero starał się kontrolować grę, kompletnie nic z tego jednak nie wynikało. Gospodarze starannie rozbijali wszystkie natarcia Lecha, a Michał Gliwa ze spokojem mógł podziwiać piękną oprawę i fajerwerki przygotowane przez kibiców Czarnych Koszul z okazji stulecia stołecznego klubu. Jedyną okazję strzelecką poznaniacy stworzyli sobie nie po własnej udanej akcji, ale za sprawą prostej straty w środku pola w wykonaniu Łukasza Trałki i błędzie Macieja Sadloka, który dał się przełożyć Rudniewowi. Łotysz, będąc sam przed golkiperem, w bramkę trafić jednak nie umiał.

- Mecz był trochę senny, w pierwszej połowie mieliśmy jedną sytuację i gdybyśmy ją wykorzystali, pewnie spotkanie zakończyłoby się innym wynikiem. Zagraliśmy jednak słabo - nie krył po ostatnim gwizdku rozczarowany Rafał Murawski. On robił co mógł, jako jeden z nielicznych był w stanie namieszać w szeregach gospodarzy, na niewiele się to jednak zdało, a o wyniku meczu rozstrzygnął Edgar Cani, który już w doliczonym czasie gry wykorzystał gapiostwo obrońców i dobił strzał Pavla Sultesa.

- Już przed meczem wiedzieliśmy, że przy Konwiktorskiej nie padnie wiele bramek, Polonia to przecież drużyna z bardzo dobrą strukturą defensywną - wyjaśniał z kolei w trakcie konferencji prasowej trener Bakero. Jego podopieczni nie zrobili jednak zbyt wiele, by owej defensywie zagrozić. W pewnym momencie można było nawet odnieść wrażenie, że remis będzie dla Kolejorza wynikiem satysfakcjonującym, kunktatorstwo w ostatnich minutach srogo się jednak na Lechu zemściło.

Polonia dzięki piątkowemu zwycięstwu w tabeli zdystansowała poznaniaków, a już za chwilę drużynę Bakero przeskoczyć mogą także Wisła, Korona i Ruch. Teraz przed ligowcami dwa tygodnie przerwy, po których Lecha czeka wyprawa do Bielska-Białej. W tym sezonie Podbeskidzie potrafiło już pokonać i Wisłę, i Legię, a przy tak Lechu grającym tak, jak przy Konwiktorskiej, podopieczni Roberta Kasperczyka staną przed kapitalną okazją na kolejny efektowny skalp.

Komentarze (0)