Termalica wciąż zachwyca - relacja z meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - GKS Katowice

Termalica Bruk-Bet Nieciecza kontynuuje marsz w górę tabeli. Podopieczni Dusana Radolsky'ego po zadyszce, jaka dopadła ich w połowie rundy jesiennej wygrywają mecz za meczem. W niedzielne przedpołudnie kolejną ofiarą niecieczan został GKS Katowice.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza w trzech ostatnich meczach dopisała na swoje konto siedem punktów. W niedzielne popołudnie podopieczni Dusana Radolsky'ego zdobyli kolejne trzy oczka, pokonując na własnym terenie GKS Katowice. Zasadność triumfu zespołu z Małopolski nie podlegała dyskusji.

Gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego kontrolowali boiskowe wydarzenia. Agresywnie grająca GieKSa wyróżniała się tylko seryjnie łapanymi żółtymi kartonikami, nie prezentując na boisku nic, co było atutem katowiczan w poprzednich meczach.

Znacznie lepiej pod tym względem wyglądał zespół z Niecieczy. Głównym kreatorem gry Termalici w tym meczu był Dariusz Pawlusiński, z którym gracze ze śląska mieli olbrzymie problemy. Najjaśniejszym punktem GieKSy z kolei był Witold Sabela, który po pół godziny gry w świetnym stylu zatrzymał strzał Łukasza Kowalskiego.

Jeszcze przed przerwą golkiper GKS musiał jednak skapitulować. Po dośrodkowaniu Pawlusińskiego z kornera głową piłkę do bramki katowiczan skierował Krzysztof Lipecki. Bramka zapewne by nie padła, gdyby nie zbyt pochopne wyjście do dośrodkowania chwalonego przez nas przed chwilą golkipera gości. Był to pierwszy i zarazem jedyny poważy błąd Sabeli w tym meczu.

Prawdziwy horror swojemu bramkarzowi defensorzy GieKSy zafundowali jednak po przerwie. Najpierw za faul na wychodzącym na czystą pozycję Piotrze Trafarskim czerwoną kartkę obejrzał Mateusz Kamiński, a potem po serii błędów katowickich obrońców przed szansą na podwyższenie wyniku stanęli Emil Drozdowicz i dwukrotnie Pawlusiński.

Dopiero po godzinie gry zaatakowała GieKSa. Najlepszą okazję na doprowadzenie do wyrównania śląska drużyna stworzyła sobie w minucie 67., ale w sytuacji sam na sam z Sebastianem Nowakiem wprost w interweniującego golkipera Termaliki trafił Deniss Rakels.

Niemrawą i tak w tym meczu formację ofensywną GKS cztery minuty po szansie Łotysza osłabił Przemysław Pitry, w ciągu minuty oglądając dwie żółte kartki za dyskusję z arbitrem.

Grająca w dziewięciu drużyna z Katowic długo trzymała się dobrze. Nie tylko mądrze się broniła, ale próbowała też szczęścia po kontrach, narażając się tym samym na zabójcze ataki gospodarzy. Ostatecznie z tej próby sił zwycięsko wyszła Teramlica, która w 82. minucie zdobyła drugą bramkę. W pole karne GieKSy dokładnie zacentrował Marcin Szałęga, a z bliska piłkę do katowickiej bramki skierował Drozdowicz.

Chwilę później trzecią bramkę dla niecieczan mógł zdobyć Andrzej Rybski, ale przy próbie strzału z ostrego kąta pomylił się nieznacznie i futbolówka zatrzymała się tylko na bocznej siatce.

Dzięki zwycięstwu w tym meczu Termalica na nowo dobiła do czuba tabeli i do przewodzącej ligowej stawce drużyny Zawiszy Bydgoszcz traci trzy oczka. GieKSa wciąż utrzymuje się nad kreską, ale w przypadku zwycięstwa Polonii Bytom - katowicka drużyna znów spadnie do strefy spadkowej. Po dwóch zwycięstwach z rzędu gracze drużyny z Bukowej w Niecieczy zafundowali sobie zimny prysznic.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - GKS Katowice 2:0 (1:0)

1:0 - Lipecki 41'

2:0 - Drozdowicz 82'

Składy:

Termalica: Nowak - Kowalski (85' Piątek), Czerwiński, Pleva, Jarecki, Pawlusiński, Baran (81' Metz), Lipecki, Rybski, Drozdowicz, Trafarski (73' Szałęga).

GKS: Sabela - Rzepka, Kaciczak, Hołota, Beliancin, Zachara, Chmiel, Farkas (46' Chwalibogowski), Kamiński, Rakels (68' Pawłowski), Pitry.

Czerwone kartki: Kamiński /70' za faul taktyczny/ oraz Pitry /71' za drugą żółtą/ (GKS).

Żółte kartki: Kowalski (Termalica) - Hołota, Rzepka, Pitry (GKS).

Sędzia: Marek Karkut (Warszawa).

Komentarze (0)