- Cały czas dążyliśmy do tego, by wygrać wyżej. Było ku temu kilka sytuacji, zwłaszcza po przerwie. Ze skutecznością było dość przeciętnie, w dodatku straciliśmy gola. W tym momencie musieliśmy rzucić się do ofensywy. Dobrze, że udało się strzelić, bo uważam, że byliśmy zespołem lepszym - ocenił Rafał Murawski.
Czy utrata bramki nie była efektem nonszalancji w drugiej połowie? - Z mojej strony na pewno nie. Wszedłem na boisko tylko na 45 minut i nie było mowy o obijaniu się. Myślę, że pozostali piłkarze również mieli takie podejście. Być może niektórym zabrakło sił i stąd ten słabszy moment - dodał 30-letni pomocnik.
W starciu z Węgrami skład Polaków znacząco różnił się od tego, który w piątek rozpoczął pojedynek z Włochami. Czy grupa, która wystąpiła we wtorek w Poznaniu, dopiero walczy o wyjściową jedenastkę? - Trener tak tego nie określił, ale wiedziałem, że będą zmiany. Już wcześniej pojawiały się sygnały, że selekcjoner nieco zamiesza składem. Chciał pewnie wypróbować jak najwięcej zawodników, bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy w przyszłości i kto akurat będzie potrzebny. Sądzę, że spotkanie z Węgrami pokazało, iż kadra jest szeroka, a poszczególni piłkarze mają zbliżone umiejętności - stwierdził Murawski.
Jak zawodnikowi występującemu na co dzień w Lechu grało się na nowej murawie? - Ciężko, ale nie było najgorzej. Płyta jest na pewno lepsza niż ta poprzednia, bo trawa nie odpada. Proces zakorzeniania jeszcze trwa, więc nawierzchnia nie jest tak równa jak być powinna. Myślę jednak, że ostatnia wymiana poskutkuje na dłużej.
Do EURO 2012 pozostało już tylko pół roku. Czy piłkarze obecnie grający w kadrze mogą czuć się pewniakami na turniej finałowy? - Sądzę, że wszystko zależy od tego jak będziemy prezentować się w klubach. Mecze ligowe są chyba najlepszym wykładnikiem formy. Co do samej reprezentacji, to widać, że trener wyselekcjonował już swoją grupę i to na niej w głównej mierze się opiera - zakończył Murawski.