Artur Długosz: Teraz można powiedzieć tylko jedno - w końcu udało się wam wygrać.
Janusz Gancarczyk: - Można tak powiedzieć. Ostatnio po takim laniu, jakie sporządził nam Śląsk Wrocław musieliśmy się wziąć w garść i w końcu wygrać mecz u siebie, bo najważniejsze są zwycięstwa na własnym boisku. My jesteśmy panem swojego boiska i my musimy tu rządzić. W spotkaniu z Polonią Warszawa to pokazaliśmy. Widać było walkę. Może nie była to piękna gra, ale myślę, że zasłużenie wygraliśmy to spotkanie.
Ty sam byłeś aktywny, mogłeś strzelić bramkę. Czujesz, że u nowego trenera możesz dostawać więcej szans na grę?
- Powiem tak - ja na treningu zawsze staram się pokazać, że warto na mnie stawiać. Tak było i w tym tygodniu. Trener to chyba w ostatnim momencie docenił, bo widziałem, że jestem w tej ekipie, która ma wyjść w pierwszym składzie, choć nie do końca, bo tak naprawdę dopiero w piątek ostatecznie się o tym dowiedziałem. Cieszę się, że zagrałem, a najbardziej jestem zadowolony z tego, że wygraliśmy.
W Lubinie kibice na ciebie gwiżdżą. Co o tym sądzisz?
- Staram się tego nie słuchać. Robię swoje na boisku. Walczę, staram się grać jak najlepiej. Pokazałem to w meczu z Polonią, że nie odpuszczam i całe 90. minut starałem się biegać i walczyć. Myślę, że to przyniosło efekt. Cała drużyna dała z siebie wszystko. Na pewno chwała za to całemu zespołowi.
Po porażce ze Śląskiem 1:5 ciężka w Zagłębiu była ta przerwa reprezentacyjna?
- Treningi były dosyć ciężkie. Ten ostatni tydzień już był jednak trochę lżejszy, bo wiadomo, że im bliżej meczu tym luźniejsze treningi, bardziej taktyczne. Chyba przyniosło to efekt, bo widać było na boisku, że może nie aż tak zdecydowanie, ale jednak byliśmy lepsi.
Jest wyraźna różnica jeżeli chodzi o treningi u nowego szkoleniowca? Inaczej przygotowujecie się też do meczów?
- To dwóch różnych trenerów. Na pewno jest to coś nowego. I trener Urban nas jednak dobrze przygotowywał. Nie było wyników, bo trochę też nie mieliśmy szczęścia. Mam nadzieję, że teraz będziemy się już pieli w górę tabeli, bo z takim składem nie powinniśmy być na samym dnie.
Tą końcówce przed przerwą zimową macie jednak trudną. Między innymi czekają was dwa spotkania z Legią Warszawa oraz mecz z Górnikiem Zabrze.
- I jeszcze Lech Poznań. To nie są łatwi przeciwnicy, ale mi się zawsze z takimi ciężkimi przeciwnikami dobrze grało. Tak samo i z Wisłą w Krakowie graliśmy dobrze, w Lubinie z Lechem też. Myślę, że źle nie będzie.
To zwycięstwo z Polonią Warszawa to może być dla Zagłębia kolejny już kluczowy moment?
- Chciałbym, żeby tak było.
Męska rozmowa Gancarczyka z arbitrem. Efekt? Żółta kartka dla piłkarza Zagłębia
Dla ciebie spotkanie z Polonią Warszawa było szczególne. Ostatnio tam przecież grałeś. Widać było taką zadziorność w twojej grze.
- Ja w ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław tak samo nie ustępowałem...
Ale teraz było kilka takich ostrzejszych wejść.
- To był taki mecz. Tak trzeba było grać, bo gdybyśmy za luźno podeszli do tego spotkania to Polonia by nas zgniotła i wtedy ciężko byłoby zdobyć tą choć jedną bramkę.
A masz jeszcze kolegów w Polonii?
- Tak, oczywiście mam. Prawie połowa drużyny to moi koledzy, nawet nie wiem, czy nie więcej. Jest tam z pięciu, sześciu takich nowych zawodników, których nie znam, ale resztę już tak. Mamy kontakt.
Wy graliście już z praktycznie z całą czołówką, a ostatnio zmierzyliście się ze Śląskiem. Na co ta Polonia może liczyć w tym sezonie? Wiadomo, jakie oni mają cele...
- Moim zdaniem jest to dobry zespół. Bardzo dobrą ma defensywę, ostatnio tracą mało goli. Trochę chyba im z przodu brakuje, bo jednak takie granie cały czas tylko długą piłkę na Caniego, który zgrywa to nie jest jakiś klucz do celu jakim jest mistrzostwo Polski.
Janusz Gancarczyk w meczu z Polonią Warszawa