Radosław Janukiewicz: Warcie przyznano typowo wydrukowanego karnego

Niełatwą drogę musiała przebyć szczecińska Pogoń, aby rozstrzygnąć na swoją korzyść niedzielne starcie z Wartą. Portowcy przez kilkanaście minut gonili wynik, a decydującego gola zdobyli dopiero w ostatnich minutach po strzale rezerwowego Sotirovicia. - Tylko przez początkowy kwadrans nie byliśmy lepsi od rywali. Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo - ocenił krótko i konkretnie Radosław Janukiewicz.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Identyczny wynik i dość podobny przebieg miała niedzielna potyczka Warty i Pogoni w stosunku do dwóch, poprzednich spotkań obu zespołów. Według znanego już scenariusza, to szczecinianie musieli odrabiać przy Bułgarskiej straty, a sztuka ta udała się im z nawiązką. Szczecinianie zdołali odpowiedzieć na gola Piotra Reissa - trafieniami Ediego Andradiny i rezerwowego Vuka Sotirovicia. Serb rozstrzygnął losy meczu w ostatnich minutach gry. - Końcówka była faktycznie swoistym horrorem, co nie zmienia faktu, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Tylko przez początkowy kwadrans nie byliśmy lepsi od rywali. Po tym okresie zaczęliśmy prowadzić grę, a akcje gospodarzy wynikały z naszych niedokładności i błędów - komentował bramkarz Radosław Janukiewicz. Fotorelacja: Warta-Pogoń<-- Seria niepewnych zagrań była problemem formacji obronnej Pogoni szczególnie w pierwszej połowie spotkania. - Nie chcę przyczepiać się do poszczególnych mankamentów, ani oceniać kolegów. Rozlicza się nas z punktów, a analiza poszczególnych zawodników należy do trenera. Wynik jest korzystny, każdy dołożył do tego sukcesu swoją cegiełkę. Zawsze chciałbym tak grać i wygrywać - unikał szczegółowych analiz doświadczony zawodnik. Sporo krwi napsuł przyjezdnym arbiter niedzielnego meczu - Tomasz Kwiatkowski, który podjął parę kontrowersyjnych i budzących wątpliwości decyzji. Emocje jeszcze po ostatnim gwizdku wywoływało wśród Portowców - przyznanie Zielonym rzutu karnego w początkowych minutach meczu. Temperatura widowiska udzieliła się także odesłanemu na trybuny trenerowi Marcinowi Sasalowi, nerwowo komentującemu poczynania sędziów. - Jedenastkę, którą strzelała Warta, uznaje osobiście za typowo wydrukowaną. Podjąłbym w tym momencie zupełnie inną decyzję. Pod drugą z bramek wydarzyły się podobne sytuacje, których już sędzia nie odgwizdał. Można mieć do jego niedzielnych poczynań sporo zastrzeżeń - nie ukrywał Janukiewicz, który wraz z resztą drużyny mógł świętować utrzymanie czteropunktowej przewagi w tabeli nad grupą pościgową. - Nasz dorobek punktowy po ligowej jesieni jest całkiem niezły, mimo drobnego kryzysu w połowie rundy. Musieliśmy wówczas spotkać się, porozmawiać po męsku, co dziś przynosi efekty. Trzeba się tylko radować. Tegoroczne rozgrywki dobiegły końca, można teraz spokojnie potrenować i udać się na urlopy - dodał usatysfakcjonowany Janukiewicz.
Radosław Janukiewicz podczas niedzielnej konfrontacji w Poznaniu
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×