Bartosz Bereszyński Przychodził do Warty jako zupełnie nieograny w dorosłej piłce zawodnik i w początkowej fazie sezonu płacił frycowe. Później jednak podniósł poziom swojej gry i pod koniec rundy jesiennej w ogóle nie odstawał od bardziej doświadczonych kolegów. Bereszyński może być tylko lepszy, dlatego jeśli dobrze przepracuje zimę, to w będzie silnym punktem przy obsadzie pozycji młodzieżowca.
Tomasz Foszmańczyk W przeciwieństwie do kilku innych graczy, którzy trafili do Warty latem, nie legitymował się wielkim nazwiskiem, ale w dużym stopniu spełnił oczekiwania. To kreatywny gracz środka pola, dobrze operujący piłką, zdolny do nieszablonowej asysty. Nie wszystkie mecze układały się po jego myśli, ale było to związane z nie najlepszą dyspozycją całej drużyny. "Fosa" prezentuje jednak dość wysokie umiejętności, dlatego powinien być ważnym elementem zespołu po zimowych zmianach kadrowych.
Paweł Sasin Podobnie jak Foszmańczyk, posiada niezłe umiejętności indywidualne. Może występować zarówno w obronie, jak i w pomocy. Często gościł pod polem karnym rywala, stwarzając przewagę w ataku. Sasin nie wzbudzał irytacji seryjnymi nieudanymi zagraniami i z czasem jego pozycja w drużynie była coraz mocniejsza. Podobnie powinno być wiosną.
Krzysztof Sobieraj Pozyskanie tego obrońcy było strzałem w dziesiątkę, choć początkowo niewielu wierzyło w taki obrót sprawy. Sobieraj nie dysponuje może bajeczną szybkością, ale znakomicie się ustawia. Potrafi wykorzystać swoje warunki fizyczne oraz doświadczenie. To ostoja defensywy zielonych i dobry kandydat do drużyny, która w przyszłym sezonie ponownie podejmie próbę awansu do T-Mobile Ekstraklasy.
Marcin Klatt Trafił do Warty wraz z trenerem Arturem Płatkiem, a więc przed 6. kolejką. Umieścił piłkę w siatce już w debiucie, lecz jego licznik zatrzymał się na trzech bramkach. To zbyt mało, by mógł zaliczyć rundę do udanych. Klattowi nie można odmówić zaangażowania, starał się nękać obrońców rywali, sporo szarpał, jednak nie osiągnął takiej formy jak wówczas, gdy opuszczał Poznań, przenosząc się do Pogoni Szczecin.
Grzegorz Szamotulski "Szamo" trafił do Poznania w trybie awaryjnym, by zastąpić kontuzjowanego Łukasza Radlińskiego. Bez trudu wygrał rywalizację z Dominikiem Sobańskim i rozegrał pięć pełnych spotkań między słupkami. Nie był bezbłędny, lecz pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Wprowadził nieco spokoju do defensywy zielonych, cechuje go też nieprzeciętna charyzma, a to już spory skarb, bowiem w Warcie brakuje piłkarzy ze zdolnościami przywódczymi. Na rzetelną ocenę Szamotulskiego przyjdzie czas dopiero wiosną. Trudno bowiem wyciągać daleko idące wnioski po zaledwie pięciu występach.
Michał Goliński To zawodnik o sporych możliwościach. Bardzo dobrze gra lewą nogą, potrafi groźnie dośrodkować czy wykonać podanie otwierające drogę do bramki. Problem jednak w tym, że jesienią nie zaprezentował tych walorów. Goliński nie znajdował się w optymalnej dyspozycji i tylko trzykrotnie pojawił się w wyjściowym składzie. Zima to dobry czas, by doświadczony pomocnik nadrobił wszelkie zaległości. Jeśli to mu się uda, to za kilka miesięcy Warta może mieć z niego sporo pożytku.
Filip Marciniak Były pomocnik Tura Turek dołączył do Warty ze względu na solidną postawę w sparingach. To było jednak wszystko jeśli chodzi o pozytywy. W całej rundzie Marciniak spędził na boiskach I ligi zaledwie 9 minut i aktualnie nie ma żadnych szans, by pozostać w klubie na wiosnę.
Dominik Sobański Ściągano go do Poznania jako następcę Andrzeja Bledzewskiego, ale tego ciężaru nie udźwignął. W trakcie rundy wywalczył wprawdzie miejsce w podstawowej jedenastce, lecz później - po kilku błędach - został posadzony na ławce rezerwowych. Pozostał tam nawet wtedy, gdy Łukasz Radliński złapał poważną kontuzję. Sztab szkoleniowy nie miał zamiaru stawiać na Sobańskiego, sięgnięto natomiast po Grzegorza Szamotulskiego, który z marszu wszedł do zespołu i nie oddał miejsca między słupkami już do końca rundy. Jeśli "Szamo" pozostanie w Warcie, to Sobański najprawdopodobniej będzie musiał szukać nowego pracodawcy.
Mariusz Ujek To zdecydowanie największe transferowe rozczarowanie. Ujek był jednym z najlepiej opłacanych zawodników Warty, ale nawet w najmniejszym stopniu nie spełnił oczekiwań. Zdobył jednego gola (po rykoszecie w przegranym spotkaniu z Wisłą Płock). Na palcach jednej ręki można policzyć mecze, w których choćby zaznaczył swoją obecność na boisku. 34-letni piłkarz nigdy nie był typem snajpera i nie oczekiwano, że w Poznaniu strzeli kilkanaście bramek. Nikt jednak nie zakładał, że jego dorobek będzie tak marny.
Damian Zawadzki Trafił do Warty przede wszystkim po to, by wzmocnić pozycję młodzieżowca. Takiego wzmocnienia jednak nie stanowił. Zaliczył zaledwie jedno spotkanie, a przez większość rundy nie łapał się nawet do kadry meczowej. Zawadzki najprawdopodobniej opuści klub z Drogi Dębińskiej, bo wiosną nie miałby żadnych szans na przebicie się do składu.