Spóźnione zmiany Bakero?

W czwartym kolejnym meczu piłkarze Lecha Poznań nie potrafią strzelić gola. W poniedziałek w Bielsku-Białej Lechici mieli sytuacje strzeleckie, ale znów zawiodła skuteczność. Czy trener Jose Maria Bakero za długo czekał ze zmianami, które ożywiły grę jego zespołu?

W pierwszej połowie spotkania z Podbeskidziem piłkarze Lecha nie stworzyli sobie klarownych sytuacji, choć przez dłuższy czas utrzymywali się przy piłce. Dopiero w drugiej połowie poznaniacy ruszyli do ataku, a grę zespołu ożywiła wprowadzona w 62. minucie para zawodników Semir Stilić-Artjoms Rudnev. Ten drugi do końca nie był pewny występu w tym spotkaniu, bowiem leczył uraz, którego nabawił się w poprzedniej kolejce. Czy trener Lecha Jose Maria Bakero nie za długo czekał z wpuszczeniem na plac gry dwójki swoich najlepszych piłkarzy? - Nie wiem, to już decyzja trenera - nie moja. Mogło się skończyć tak, że Bartek (Ślusarski - przyp. red.) strzeliłby dwie, trzy bramki, a wszedłby Artjoms i też strzelił tyle. Na spokojnie musimy po prostu to wszystko przemyśleć - zapewniał Jakub Wilk.

Klasę i przydatność Rudneva do zespołu docenia Mateusz Możdżeń. - Na pewno jakiś wpływ na nasz zespół ma Artjoms, ale musieliśmy sobie radzić bez niego. Wiadomo, jak to w piłce nożnej kontuzje się zdarzają i trzeba sobie radzić bez niektórych zawodników - przyznał po spotkaniu Możdżeń w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Sam Semir Stilić z pokorą przyjął decyzję trenera, choć nie ukrywał, że palił się do gry. - Oczywiście, że miałem ochotę grać od początku. Ale to decyzja trenera. Zagrałem 25. minut. Spróbowałem zrobić wszystko, żebyśmy wygrali, ale to nie wystarczyło. Może jak zagram w następnym meczu trochę dłużej, to coś strzelę - powiedział nam rozgrywający Lecha, który w 87. minucie zmarnował stuprocentową okazję strzelając głową z pięciu metrów tuż obok słupka.

Trudno wyrokować, czy gdyby trener Bakero wcześniej wpuścił wymienionych graczy, to jego drużyna wyjechałaby z Bielska-Białej z kompletem punktów. Pewne jest jednak to, iż grający od początku spotkania w ataku poznaniaków Bartosz Ślusarski był bezproduktywny. Kolegę z zespołu bronił natomiast Jakub Wilk. - Bartek tyle pokazał, co mógł. Nie miał też wielu podań. Podbeskidzie cofnęło się do tyłu, a on był z dwoma stoperami, więc na pewno miał ciężkie zadanie - przekonywał pomocnik Lecha.

Komentarze (0)