Po kartkowej karencji do podstawowego składu wrócił Łukasz Trałka, kontuzjowanego Grzegorza Bonina w pierwszej jedenastce zmienił Bruno Coutinho, na prawej stronie defensywy w miejsce Aleksandara Todorovskiego pojawił się Jakub Tosik, a w ataku swoją szansę otrzymał Daniel Sikorski. Zawiódł ten ostatni, choć po końcowym gwizdku trener Zieliński wziął go w zdecydowaną obronę.
- Prawda jest taka, że Daniel wyszedł akurat w ciężkim meczu - wyjaśniał bezproduktywność swojego szkoleniowiec Czarnych Koszul. - Już w drugiej minucie straciliśmy gola, musieliśmy więc przejść do ataku pozycyjnego, a to nie jest jego gra. Miał mało miejsca, nie mógł się zerwać, nie znaczy to jednak, że jestem zawiedziony. Był to po prostu specyficzny mecz, w innej konfiguracji Daniel na pewno byłby zdecydowanie bardziej przydatny.
Sikorskiego w przerwie na boisku zastąpił Edgar Cani i w końcówce meczu to właśnie on przechylił losy meczu na korzyść gospodarzy. - Dał dobrą zmianę i zrobił to, czego się od napastnika oczekuje - nie miał wątpliwości Zieliński. Wszystko to fatalnie może jednak wpłynąć na Sikorskiego, który na występ w podstawowym składzie czekał bardzo długo, a pomocy i przełamania szukał nawet u psychologa. W meczu sparingowym z Ekranasem Poniewież strzelił trzy efektowne bramki, ligową szansę jednak zaprzepaścił.
Niełatwo ocenić Tosika, który w ataku robił dużo wiatru, słabiej wyglądał za to w defensywie i ciężko przewidywać, czy za tydzień Zieliński ponownie postawi jego umiejętności ponad Aleksandarem Todorovskim, który zawiódł w poprzedniej kolejce w Lubinie. - Po powrocie z kadry przytrafił mu się słabszy mecz, był współwinny straconej bramki. W moim zespole nie ma ludzi nie zastąpionych i tego się trzymam, z Podbeskidziem szansę dostał więc Tosik - relacjonuje Zieliński.
Grę w środku pole starał się układać Trałka i ze swojego występu może być zadowolony. Pewną niespodzianką był za to występ Bruno - wracającego przecież dopiero do pełnej sprawności - którego Zieliński na murawie trzymał od pierwszej do ostatniej minuty. - Przy innym wyniku najprawdopodobniej bym go oszczędził i wcześniej przeprowadził zmianę, cały czas liczyłem jednak na jego umiejętności. Nie potrzebowaliśmy bowiem zawodników szybko biegających, ale raczej tych, którzy szybciej grają w piłkę - zakończył doświadczony szkoleniowiec.